Po czterech rozegranych meczach Polacy prowadzili w grupie I. Na ich drodze stanął jednak drugi z faworytów, czyli Francja, która od początku turnieju deptała im po piętach. Trójkolorowi w całym spotkaniu pokazywali bardzo wysoki poziom, ale Biało-Czerwoni również nie dawali za wygraną. To największa bolączka polskich siatkarzy. "W igrzyskach to będzie bolało dwa razy bardziej" Pierwszy set i od razu walka na przewagi Pierwszy set doskonale pokazał to, na co kibice mogli liczyć w całym spotkaniu, czyli wyrównaną walkę do ostatniego punktu. Na początku partii to Francuzi zdobyli przewagę i starali się nie oddać jej rywalom. Najwyższa ich przewaga wynosiła trzy punkty przy stanie 8:5. Potem to polska drużyna postanowiła pokazać, że umie podobne straty odrabiać i to błyskawicznie. Od stanu 9:10 Polacy prowadzili już właściwie do samego końca partii. Przewagę wypuścili w najbardziej kluczowym momencie. Nagle zrobiło się 23:23 i od tego momentu Biało-Czerwoni mogli już tylko gonić przeciwników. Partia została rozegrana na przewagi - zespół znad Wisły nie poradził sobie jednak z powrotem Francuzów do gry. Trójkolorowi wygrali 26:24 i to oni mogli nieco odetchnąć przed następnym setem. O pierwszej partii zapomnieć Już od początku drugiego seta widać było, że polscy juniorzy usłyszeli od trenera parę dobrych wskazówek i słowa, które miały zmobilizować ich do dalszej walki. Początek partii ewidentnie układał się po myśli naszego zespołu - od stanu 2:2 Biało-Czerwoni najpierw powiększali swoją przewagę, a potem ją utrzymywali na tyle, na ile było to możliwe. Francuzi dogonili ich dopiero przy stanie 9:9. Później udało im się zebrać jeszcze parę punktów przewagi, ale została ona roztrwoniona. Grbić zaryzykował, na razie boleśnie przegrywa. Polska ma wielki problem przed Paryżem Od momentu, gdy na wyświetlaczu pojawił się wynik 14:14, Francuzi nie odpuszczali prowadzenia. Przy 20:18 Polacy mogli poczuć, że jest już bardzo niebezpiecznie blisko powtórki w pierwszej partii. Dogonili rywali przy stanie 21:21 i przedłużyli swoje nadzieje na wygraną lub chociaż kontakt z rywalem na koniec seta. Tym razem sytuacja z poprzedniej partii odwróciła się na korzyść Polaków - to oni wygrali po stanie 22:22 trzy punkty z rzędu i tym samym pokonali rywali w drugim secie do 25. Bolesna nauczka w secie trzecim Tym razem początek partii nie napawał optymizmem. Polacy długo nie mogli zdobyć nawet pierwszego punktu, a później Francuzi odskoczyli aż o sześć punktów (wynik 7:1!). Prowadzenia nie wypuszczali z rąk ani na chwilę, a gra młodych Biało-Czerwonych nie przypominała tego, co grali jeszcze paręnaście minut wcześniej. Sytuacja wyglądała bardzo źle. Do dziesiątego punktu Polacy dotarli dopiero przy stanie 18:10, czyli wtedy, gdy wydawało się, że set można spisać już wyłącznie na straty. Teraz oznaczało to jedynie, że przed nimi albo walka o tie-break w następnym secie, albo uznanie wyższości Francji. Partia zakończyła się wynikiem 25:17 i z pewnością nasi reprezentanci chcieli szybko wymazać ją z pamięci. Trójkolorowi jednak lepsi Niestety, w grze Biało-Czerwonych widać było zmęczenie i osłabienie morale. Czwarty set pokazał kibicom powtórkę z tego, co oglądali ledwie parę chwil wcześniej. Trójkolorowi szybko wypracowali wysoką przewagę (11:4!) i wydawało się, że kibice nie doczekają piątej partii. Mimo prób odrabiania strat, widać było przepaść między obiema drużynami. Aż trudno było uwierzyć, że polscy młodzicy jeszcze nie tak dawno walczyli z Francuzami jak równy z równym. Przy stanie 21:14 nie było już nawet co liczyć na odrobienie strat - musiałby wydarzyć się cud, by reprezentanci pod wodzą Jacka Nawrockiego mogli jeszcze próbować nawiązać walkę. To się jednak nie zdarzyło i Biało-Czerwoni przegrali swoje pierwsze spotkanie na mistrzostwach Europy U18. Czwarty set zakończył się wynikiem 25:17, a całe spotkanie - 3:1 dla Trójkolorowych.