Thales Hoss do Bogdanki LUK Lublin dołączył w 2023 roku, po spędzeniu sezonu we francuskim Chaumont VB 52. Dla brazylijskiego libero jest to pierwsza przygoda z polskimi rozgrywkami, ale za to bardzo udana. Razem z kolegami ma już zagwarantowany medal PlusLigi i jest na dobrej drodze do tego, by wywalczyć złoto. Podopieczni Massimo Bottiego wygrali już bowiem dwa finałowe starcia z Aluron CMC Wartą Zawiercie i jeśli pójdą za ciosem w trzeciej potyczce, przypieczętują tytuł oraz drugie, po Pucharze Challenge, trofeum w sezonie. Thales nie ukrywa, że jest zadowolony z przeprowadzki do Polski. Podczas opublikowanego w lutym wywiadu dla Przeglądu Sportowego Onet wyznał, że czuje się w naszym kraju bezpiecznie. Był też pozytywnie zaskoczony postawą Polaków. "Kiedy tu przyjechałem, byłem zaskoczony, bo miałem w głowie obraz, że Polacy nie są otwarci i gościnni. Przekonałem się jednak, że tak nie jest, bo po przyjeździe wiele osób nam pomogło. Gdy próbowałem mówić po angielsku we Francji, Francuzi nie byli chętni do rozmowy. Kiedy moja żona próbowała mówić po francusku, sytuacja się zmieniała. W Polsce tak nie jest" - mówił. PlusLiga. Thales Hoss wyznał, czego obawiał się przed przeprowadzką do Polski Od tego wyznania minęły niemal trzy miesiące. Siatkarski wicemistrz świata z 2018 roku ponownie postanowił podzielić się swoimi obserwacjami, tym razem w rozmowie z plusliga.pl. Po drugim meczu z Wartą Zawiercie Brazylijczyka zapytano o to, czy rzeczywistość, jaką zastał po przeprowadzce do Lublina, prezentowała się tak, jak mu obiecali przedstawiciele klubu podczas negocjacji transferowych. Ze słów siatkarza wynika, że ten przed przeprowadzką do Polski odczuwał pewne obawy. "Przyznam, że obawiałem się w jaki sposób uda nam się zaadaptować w Polsce, ale te obawy były nieuzasadnione. W Brazylii panują na temat Polski stereotypy, że jest tutaj zimno, szaro, ludzie są wycofani i mało towarzyscy. A to przecież nieprawda, poznaliśmy tutaj nowych przyjaciół, dzieci czują się doskonale" - zdradził. Thales wyznał, że przyjmując ofertę z Bogdanki, kierował się nie tylko pobudkami czysto sportowymi. Wybierając nowy klub wziął również pod uwagę dobro swojej rodziny, na co działacze lubelskiej drużyny zareagowali z pełnym zrozumieniem. Pomogli zawodnikowi w poszukiwaniach szkół dla jego dzieci, a później, gdy jego syn miał problemy w przedszkolu, klub pospieszył z pomocą. "W pierwszym przedszkolu nie czuł się dobrze, choć wszyscy wokół bardzo się starali, robili wszystko, by czuł się jak najlepiej. Po zmianie miejsca było już ok. Teraz trenuje już piłkę nożną i nauczył się polskiego, może nie mówi jeszcze idealnie, ale już się spokojnie dogaduje. Mnie nauka polskiego idzie bardzo opornie, to dla mnie trudny język, ale bez problemów dogaduję się w Lublinie po angielsku. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi w Polsce, to był doskonały wybór. Cieszę się, że tak wybraliśmy" - podsumował.