Brazylijczycy to obrońcy tytułu i najlepszy zespół świata ostatniej dekady. "Canarinhos" do Gdańska przyjechali z jednym celem - wygrać po raz 10 Ligę Światową. Trener Argentyny Javier Weber dopiero zaczyna budować drużynę, która ma walczyć o medale ważnych imprez. Charyzmatyczny szkoleniowiec zebrał ciekawą grupę młodych siatkarzy (najmłodsza drużyna, obok Kuby, turnieju w Gdańsku), którzy już demonstrują wysokie umiejętności. Niedoceniana przez wielu fachowców Argentyna wygrała rywalizację w grupie E i stała się objawieniem turnieju. Awans do najlepszej czwórki Ligi Światowej 2011 to już spory sukces "Albicelestes". Licznie zgromadzeni kibice w Ergo Arenie, w większości kibicujący Argentynie, liczyli, że może będą świadkami sensacji. Pierwszy set rozpoczęli lepiej Brazylijczycy. Skutecznością w ataku popisywał się Theo Lopes. Bruno Rezende starał się jak najczęściej grać środkiem, gdzie nie do zatrzymania był Lucas Saatkamp. Pierwsza przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu Brazylii 8:5. Później do pracy zabrali się podopieczni Javiera Webera. Szybko odrobili straty, a największa w tym zasługa Federico Pereyry. Argentyńczycy wypracowali dwa "oczka" przewagi (12:10), jednak kolejne akcje potoczyły się po myśli aktualnych mistrzów świata. Siatkarze Bernardo Rezende na drugą przerwę techniczną schodzili z trzema punktami przewagi (16:13). Set zbliżał się do końca, a Brazylia cały czas utrzymywała bezpieczny dystans. Sprawy w swoje ręce wziął lider Argentyny Facundo Conte. Dzięki jego postawie "Albicelestes" zbliżyli się do rywali na jeden punkt (21:22). Ostatnie słowo należało jednak do Brazylijczyków, którzy rozstrzygnęli pierwszego seta na swoją korzyść 25:22. Od początku drugiej partii trwała zacięta i wyrównana walka. Na mocne ataki Giby czy Theo Lopesa odpowiadali Conte i Pereyra. Na słowa uznania zasługiwała gra w defensywie obu zespołów. Rzadko zdarzało się, żeby któraś z drużyn zdobyła punkt w pierwszej akcji. Pierwsza przerwa techniczna 8:7 dla Brazylii, druga 16:15. Później Argentyńczycy przeprowadzili świetne kontry, a błyszczeli zwłaszcza Conte i kapitan Rodrigo Quiroga. Gracze Webera "odskoczyli" na trzy punkty (19:16). Brazylia miała jednak w składzie znakomicie dysponowanego Lucasa Saatkampa i szybko na tablicy wyników znów był remis (19:19). Końcówka seta to zażarty bój punkt za punkt. Argentyńczycy obronili dwa setbole i sami mieli okazję do skończenia seta, kiedy asem serwisowym popisał się Luciano De Cecco (26:25). W opałach znaleźli się Brazylijczycy, ale pomocną dłoń wyciągnął do nich Pereyra. Atakujący Argentyny fatalnie przestrzelił na "wyczyszczonej" siatce. Gra na przewagi trwała w najlepsze. Co chwilę jeden bądź drugi zespół miał piłkę setową, ale nie mógł zdobyć decydującego punktu. Więcej zimnej krwi zachowali Brazylijczycy, a ostatni punkt zdobył Theo Lopes. Brazylia wygrała drugą partię 42:40 i był to najdłuższy set w historii Ligi Światowej. Brazylijczyków od awansu do wielkiego finału dzielił tylko jeden wygrany set. Argentyńczycy nie zamierzali im ułatwiać zadania. Trzeci set znów bardzo wyrównany. Ani Brazylijczykom, ani Argentyńczykom nie udawało się wypracować przewagi większej niż jeden punkt. Taki stan trwał do drugiej przerwy technicznej (16:15 dla Argentyny). Cztery punkty z rzędu zdobyła Brazylia (19:16). Zryw Argentyny sprawił, że po chwili różnica została zniwelowana do jednego punktu (19:20). Bernardo Rezende wziął czas i to pomogło. Następną akcję skończył atakiem z prawego skrzydła Theo Lopes, Quiroga nie trafił w boisko i znów Brazylia prowadziła trzema punktami (22:19). Argentyńczycy jeszcze podjęli walkę, a kiedy zablokowany został Murilo Endres na tablicy był wynik 23:22. Chwilę później w siatkę zaatakował Murilo (23:23). Brazylijczycy pokazali swoją wielkość w decydującym momencie. Przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając trzecią partię 25:23 i cały mecz 3:0. W wielkim finale Brazylia zmierzy się ze zwycięzcą meczu Polska - Rosja, który rozpocznie się o godz. 20. Argentyna zagra o brązowy medal. Argentyna - Brazylia 0:3 (22:25, 40:42, 23:25) Argentyna: Facundo Conte, Rodrigo Quiroga, Sebastian Sole, Federico Pereyra, Pablo Crer, Luciano De Cecco, Alexis Gonzalez (libero) oraz Lucas Ocampo Brazylia: Bruno Rezende, Sidnei dos Santos, Giba, Murilo Endres, Theo Lopes, Lucas Saatkamp, Sergio Santos (libero) oraz Leandro Vissotto, Marlon Muraguti, Rodrigo Santana Robert Kopeć, Gdańsk