Po raz trzeci z rzędu brazylijscy siatkarze zdobyli złoty medal mistrzostw świata. W finale nie dali najmniejszych szans młodej reprezentacji Kuby. W każdym elemencie dominowali i wyraźnie cieszyli grą. Już pierwszy set nie dał złudzeń karaibskim graczom. Canarinhos szybko pokazali, że to oni będą rządzić na parkiecie. Szybko do pracy zabrał się Vissotto. Skuteczne ataki i silne zagrywki doprowadziły już na samym początku do wysokiego prowadzenia 9:3. Do walki próbował poderwać zespół Orlando Blackwooda jeszcze kapitan Kubańczyków Robertlandy Simon. Nie zdołał jednak "obudzić" kolegów. Wilfredo Leon mylił się w ataku, Camejo w zagrywce, a Leal w bloku. Brazylijczycy po doskonałym występie Vissotto wygrali 25:22. W drugiej partii podopieczni Bernardo Rezende tylko potwierdzili swoją dominację. Już na początku wypracowali sobie przewagę (7:1), której rywalom nie udało się zniwelować. Kubańczycy reagowali żywiołowo i nerwowo. Nie potrafili uporządkować swojej gry. Zawodzili dotychczasowi liderzy - Simon i Leon, a Brazylijczycy ze spokojem kończyli kolejne akcje. W drugiej przerwie technicznej prowadzili nadal sześcioma punktami, mimo że pojawiły się kłopoty w obronie. Potrafili jednak bezlitośnie wykorzystać błędy przeciwników i wygrali do 14. Nerwowo rozpoczęli za to trzeci set. Po raz pierwszy w tym meczu Kubańczycy prowadzili dwoma punktami (5:3). Ich gra się trochę poukładała, w aut przestał atakować Leon, a Simon znalazł receptę na szczelny blok. Sił starczyło im jednak do stanu 11:11. Wtedy Brazylijczycy zmienili trochę swój styl. Zagrali piłkę kombinacyjną, przestali grać siłą, zaczęli zdobywać punkty sprytem. Murilo podobnie jak przez cały turniej, dał znak do walki i "Canarinhos" nie oddali już zwycięstwa. Ostatnią partię wygrali do 22 i rozpoczęli tańczyć zwycięską sambę. Mecz rozpoczął się minutą ciszy w hołdzie czterem włoskim żołnierzom poległym w Afganistanie. Polacy na Półwysep Apeniński pojechali z wielkimi nadziejami. Sami wierzyli w sukces i powtarzali, że są znakomicie przygotowani. Potwierdziła to pierwsza runda turnieju, którą przeszli jak burza, wygrywając kolejno z Kanadą, Niemcami i Serbią. Trafili do "grupy śmierci", z której awansowały tylko dwie ekipy. Przegrali z Bułgarią i "Canarinhos" po 0:3 i pożegnali się z dalszą rywalizacją. Finał: Brazylia - Kuba 3:0 (25:22, 25:14, 25:22) Brazylia: Bruno (3), Vissotto (19), Murilo (6), Rodrigao (5), Lucas (6), Dante (8) i Mario (libero) oraz Theo (1), Marlon. Kuba: Wilfredo Leon (15), Joandy Leal (9), Roberto Camejo (3), Robertlandy Simon (6), Raydel Hierrezuelo (2), Fernando Hernandez (6) i Keibel Gutierrez (libero) oraz Rolando Cepeda, Yenry Bell (2), Yoandry Diaz (1). Klasyfikacja końcowa: 1. Brazylia 2. Kuba 3. Serbia 4. Włochy 5. Rosja 6. USA 7. Bułgaria 8. Niemcy 9. Argentyna 10. Czechy 11. Francja 12. Hiszpania 13-18. m.in. Polska