- Jeśli kupować, to tylko takich jak Plamen Konstantinow - dodał były trener reprezentacji Polski. - Dystans między polską a włoską ligą zmniejsza się na każdym polu. Oni są lepsi, bo mają więcej pieniędzy, które mądrze inwestują. Kupują najlepszych, perspektywicznych, potrafią z nimi pracować indywidualnie. Być może nie tylko pieniądze są najważniejsze, ale to sprawa kluczowa. Szczególnie dla tych, którzy nie mają tak solidnych sponsorów jak drużyny z Bełchatowa, Jastrzębia, Olsztyna czy Częstochowy - stwierdził Bosek. Rozgrywki ligowe dobiegają końca. Mistrz olimpijski i świata uważa, że przed selekcjonerem Raulem Lozano i kadrowiczami sporo pracy, żeby dobrze przygotować się do listopadowych mistrzostw świata. - Widać wyraźnie, że nasi siatkarze mają problemy z zagrywką i obroną. Z przyjęciem nie jest tak źle, a to kluczowy element. Gdy przeciwnik posyła w naszą stronę piłkę z szybkością światła, przyjęcie odgrywa ogromną rolę. Jeśli ktoś nie odrobi lekcji w wieku juniora, później będzie miał kłopoty. To kwestia szkolenia. A rywale mają wszystkich rozpisanych na czynniki pierwsze. Jeśli wiedzą, że as Włochów, Alberto Cisolla, były atakujący, ma słabsze przyjęcie, to walą w niego bez pardonu - wyznał Bosek. - Teraz wygrywamy pewnie ze słabszymi, ale gdy przychodzi do starcia z zespołem z czołówki, to gramy do "20". Później zaczynają się schody. To kwestia pewności siebie. Lozano ma wielką szansę, żeby to zmienić, bo zawodnicy mu ufają, otworzyli przed nim serce - tłumaczył Bosek.