Damian Gołąb: Co takiego jest w ZAKS-ie, że kiedy przychodzi do najważniejszych meczów, ZAKSA niemal zawsze wygrywa? Marcin Janusz, rozgrywający ZAKS-y i reprezentacji Polski: Trochę się tak utarło, że zawsze, kiedy trzeba dobrze grać, to gramy. Póki co tak jest. Ale ten sezon jest bardzo wyczerpujący. Oczywiście, kiedy wychodzimy na boisko, staramy się grać jak najlepiej. Gdyby jednak zapytać sztabu, jest sterowanie formą, by być gotowym na najważniejsze momenty. Tego nie da się uniknąć, nie da się grać cały sezon bardzo dobrze. Ufamy sztabowi, że kiedy przychodzą takie momenty, jak 1/8 finału Ligi Mistrzów, będziemy gotowi. Na razie tak jest, więc ukłony w ich stronę. My dajemy z siebie wszystko. Czasami zagramy słabiej, często zdarza się to w troszkę mniej ważnych meczach. Ale trzeba też zrozumieć, że nasza liga jest, jaka jest. Jak pan czuje się pod kątem fizycznym? Wspominał pan kilkukrotnie, że nie wyobraża sobie, by przez kilka lat grać na tak dużej intensywności, jak choćby w ostatnim sezonie. - Ale teraz akurat mieliśmy dość długą przerwę od meczów, 10 dni. Gdy wpadnie się w rytm gry co trzy dni, problemów czasem nie widać, ale trzeba sobie z nimi radzić. To jakieś mniejsze lub większe urazy, z którymi trzeba grać. Na to nic nie poradzimy, nie ma miejsca na odpoczynek. Widać po nas wszystkich, że okres, w którym meczów było trochę mniej, wpłynął na nas bardzo pozytywnie. Marcin Janusz o drugim sezonie w ZAKS-ie. Skończyły się pytania o Toniuttiego Gra pan drugi sezon jako podstawowy rozgrywający wielkiego zespołu. Czuje się pan inaczej niż w poprzednim sezonie, pewniej? - Jest trochę inaczej. Ale bardziej ze strony tego wszystkiego, co dzieje się dookoła. Nie dostaję na przykład pytań o porównania do Benjamina Toniuttiego. To się skończyło. Za każdym razem starałem się to “wyrzucać" z głowy, ale pytania zawsze przypominały, że zastępuję jednego z najlepszych rozgrywających na świecie. Myślę, że teraz ugruntowałem już sobie taką pozycję, że mam zaufanie w drużynie i od kibiców. Czuję się zdecydowanie pewniej. Taki sezon na najwyższym poziomie daje dużo. Tylko z tego korzystać. Do ZAKS-y niedawno dołączył Bartosz Bednorz, który został wybrany MVP półfinału TAURON Pucharu Polski. Szybko wpasowuje się do zespołu? - Bartek pojeździł po świecie, musiał funkcjonować w wielu drużynach. Jest doświadczonym zawodnikiem. Jeśli prezentuje się odpowiedni poziom techniczny, nie jest ciężko dostosować się do naszego stylu gry. Bartek ma niesamowite warunki fizyczne. Już pokazuje, że jest czymś dodatkowym. Człowiekiem, który potrafi skończyć piłki ważne, ale i bardzo trudne. To bardzo ważny element. Ale my gramy zespołowo, to przede wszystkim klucz do zwycięstw. Gra z Rosjanami? "Nie wyobrażam sobie" Wiele dyskutuje się na temat powrotu do rywalizacji rosyjskich i białoruskich sportowców. Pojawiają się opinie, że być może trzeba będzie postawić sprawę na ostrzu noża, mówi się nawet o możliwości bojkotu igrzysk olimpijskich. Jak pan podchodzi do tych dyskusji? - Zdaję sobie sprawę, że w sprawach międzynarodowych wiele rzeczy może się bardzo szybko zmienić. Myślę, że nie ma sensu deklarować się na temat tego, co będzie za kilka lat. Widzimy, jak wszystko jest nieprzewidywalne. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie, żeby grać z rosyjskimi zespołami. Myślę, że nikt sobie tego nie wyobraża. Trochę niepokoi to, że pojawiają się takie pomysły. Mimo że w Ukrainie wygląda to dalej tak, jak wygląda. Bojkot zawsze najbardziej uderza w sportowców. - Tak, ale trzeba sobie zdać sprawę, że sport nie jest nawet ważną rzeczą. Wszyscy spotykamy się, by przeżywać emocje, fajnie spędzać czas, ale są rzeczy zdecydowanie ważniejsze. Rozmawiał Damian Gołąb Kolejny rosyjski siatkarz przyłapany na dopingu. Musi zwrócić medal