8. Holandia Drużyna prowadzona przez Roberto Piazzę jako ostatnia zapewniła sobie start w finałach. Już samo miejsce w elitarnym gronie to dla niej sukces - przed rokiem zakończyła rywalizację na 14. miejscu. Największą gwiazdą drużyny jest Nimir Abdel-Aziz, najlepiej punktujący zawodnik fazy zasadniczej Ligi Narodów. Problem w tym, że to również słabość kadry - wszyscy rywale wiedzą, że w najważniejszych momentach piłka powędruje właśnie do atakującego. A nawet on nie jest w stanie skończyć wszystkich ataków. W dodatku ma wokół siebie kolegów słabszych o jedną, a może i dwie klasy. Holendrzy zaczną turniej ćwierćfinałem z Włochami i każdy inny wynik niż porażka 0:3 będzie niespodzianką. Pretendenci z Azji. Nawet rywale pod wrażeniem Iranu 7. Japonia Japończycy z niezłej strony pokazali się już przed rokiem w czasie igrzysk olimpijskich. Nie udało im się sprawić sensacji przed własną publicznością, ale w tym sezonie potwierdzają, że drużyna cały czas się rozwija. Wygrali aż dziewięć spotkań, co dało im piąte miejsce w stawce. Jako jedyni obok Francuzów byli w stanie pokonać Włochów. Dlaczego więc sytuujemy ich tak nisko? W ostatnich tygodniach nieco spuścili z tonu. Przed własną publicznością nie byli w stanie “urwać" nawet seta Brazylii, wcześniej przegrali 0:3 z Francją. A to właśnie na mistrzów olimpijskich wpadli w ćwierćfinale. O awans do strefy medalowej będzie bardzo trudno, ale Japończycy i tak z pewnością zademonstrują kilka efektownych akcji, które FIVB chętnie wyeksponuje w mediach społecznościowych. 6. Iran Drużyna, która od początku Ligi Narodów zrobiła największy postęp. Ostatni turniej w Gdańsku był w jej wykonaniu wręcz znakomity, co zgodnie podkreślali trenerzy i zawodnicy innych drużyn. Persowie postawili na nowe twarze, które wspiera przeżywający drugą młodość Milad Ebadipour. Efekty są imponujące. Irańczycy wywierają wielką presję zagrywką i kiedy rywale w porę ich nie utemperują, kończy się tak, jak w ich niedawnym spotkaniu z Polską. Ćwierćfinał z mistrzami świata zapowiada się bardzo ciekawie, a drużyna z Zatoki Perskiej wcale nie jest na straconej pozycji. Irańczycy są na fali wznoszącej, dlatego stawiamy ich wyżej od Japończyków. CZYTAJ TEŻ: Nowe twarze będą filarami kadry? Mistrz świata nie ma wątpliwości Rozczarowująca potęga i amerykańska świeżość 5. Brazylia Niby osiem zwycięstw, ale jednak Brazylijczycy byli jednym z większych rozczarowań fazy zasadniczej. Walkę o to niechlubne miano przegrali z Serbami. Drużyna z Ameryki Południowej wciąż opiera się na Bruno Rezende, Lucasie Saatkampie czy Joandrym Lealu. Doświadczeni zawodnicy to cały czas duża klasa, ale lat im nie ubywa, a i nowych, obiecujących twarzy niewiele. W dodatku po poważnej kontuzji Alana Souzy zespół cierpi na brak klasowego atakującego. W fazie zasadniczej w meczach z rywalami z najwyższej półki - Polską, Francją i USA - ugrał tylko dwa sety. Właśnie z Amerykanami Brazylijczycy zmierzą się w ćwierćfinale i niekoniecznie będą faworytem. Trzeba jednak pamiętać, że to wciąż zespół pełen uznanych zawodników. Jeśli do pełni formy po kontuzji wróci Ricardo Lucarelli, Brazylijczyków może być stać na wiele. 4. Stany Zjednoczone Niemniej starcie Brazylia - USA zapowiada się jako najbardziej wyrównany z ćwierćfinałów. Tyle że gdy siatkarze w kanarkowych strojach czasami przypominają przebrzmiałą płytę, Amerykanie gwarantują sporo świeżych dźwięków. Choć to kolejny zespół, w którym próżno szukać atakującego z najwyższej półki, ten brak znakomicie maskuje dwójka przyjmujących - Aaron Russell i Torey Defalco. Drugi z nich to najlepiej punktujący zawodnik ostatniego sezonu PlusLigi. Wśród Amerykanów roi się zresztą od zawodników z przeszłością - a także przyszłością - na polskich parkietach. Wzmocnieni rozgrywającym Micahem Christensonem, który dołączył do drużyny przed ostatnim turniejem fazy zasadniczej, są w stanie ograć Brazylię. Zwycięzca tej pary staje na drodze do finału “Biało-Czerwonych". CZYTAJ TEŻ: Kadra bez Kubiaka i Drzyzgi. "To był ostatni moment" Trójka faworytów. Mistrzowie świata, zwycięzcy igrzysk i gospodarze 3. Francja Mistrzowie olimpijscy mają nowego trenera, ale tę samą sportową jakość. Z objęcia funkcji przez Andreę Gianiego bardzo ucieszył się Earvin Ngapeth, z którym zresztą podobno konsultowano decyzję. Kiedy szkoleniowiec Francuzów ma po swojej stronie tego niesfornego, ale wybitnego zawodnika, to znak, że jego drużynę stać na wiele. Tym bardziej że opiera się na tych samych zawodnikach, którzy przed rokiem błysnęli w Tokio. Podobnie jak inne potęgi, “Trójkolorowi" nie uniknęli w fazie zasadniczej wpadek. Największą była porażka z Argentyną, ale wtedy Giani testował wariant bez Ngapetha. Jego zespół będzie faworytem starcia z Japonią i po raz kolejny może sięgnąć po medal ważnej imprezy. 2. Polska Nowego trenera mają również “Biało-Czerwoni". Drużyna pod wodzą Nikoli Grbicia w kilku meczach spisała się znakomicie, efektownie ogrywając Brazylię czy USA. Nawet skład złożony z zawodników drugiego planu był w stanie pokonać Francję. Do tego w kilku meczach ze świetnej strony pokazali się Bartosz Kurek czy Kamil Semeniuk. Odnowiony zespół wciąż jest jednak na etapie budowy. Niektóre mecze wygrywał bardziej indywidualnymi zrywami niż kompletną grą. Grbić ciągle powtarza, że jego siatkarze muszą pracować nad grą w obronie, w roli pierwszego rozgrywającego doświadczenie zbiera Marcin Janusz. To wszystko są jednak tylko łyżeczki dziegciu w beczce miodu. Mistrzowie świata w fazie zasadniczej potwierdzili, że pozostają w światowej czołówce. A skoro Grbić zapowiadał, że chce walczyć o wszystkie trofea, wypada zacząć realizować te plany. 1. Włochy Do tego zapewne trzeba będzie jednak pokonać Włochów. Przepis, zgodnie z którym mieli być rozstawieni w Bolonii na pierwszym miejscu nawet przy dalszym miejscu w tabeli, wzbudzał kontrowersje. Siatkarze Ferdinando De Giorgiego zamknęli jednak usta malkontentom i wywalczyli sobie pozycję lidera w sportowej rywalizacji. Drużyna z Półwyspu Apenińskiego to przede wszystkim siła młodości. Ta młodość wywalczyła już jednak mistrzostwo Europy, a dyryguje nią błyskotliwy rozgrywający Simone Giannelli. W tej drużynie trudno znaleźć słabe punkty. W dodatku De Giorgi, w przeciwieństwie do wielu innych trenerów, testował stosunkowo niewiele. I poza pierwszym turniejem w Ottawie przede wszystkim zgrywał podstawową szóstkę. Gdy dodać do tego wsparcie kibiców, mamy największych faworytów turnieju w Bolonii. CZYTAJ TEŻ: Polscy siatkarze w niepewności. Grbić wciąż tego nie zdradził