Reprezentacja Polski do lat 18 szturmem wzięły fazę grupową tegorocznych mistrzostw Europy. Podopieczne trenera Orlika wygrały swoją grupę, co zapewniło im awans do półfinału. Tam już czekała kadra Belgijek. Polki przeszły przez grupę jak burza Reprezentacja Polski od wielu lat jest już bezapelacyjną światową czołówką. Niezależnie od grupy wiekowej, biało-czerwoni zwykle wymieniani są jednym tchem w gronie faworytów do wygrania kolejnych turniejów. Kadra Polek do lat 18 udowodniła swoją pozycję podczas kończących się powoli mistrzostw Europy. W swojej grupie podopieczne trenera Marcina Orlika okazały się niemalże bezbłędne. Turniej zaczęły idealnie. Rozbiły w trzech setach reprezentacje Węgier oraz Litwy. Później spadł na nie zimny prysznic, jakim była porażka z Bułgarkami po zaciętym boju (2:3). Ta wpadka nie zabiła jednak ducha drużyny. Później przyszły bowiem kolejne zwycięstwa: nad Niemcami (3:2) oraz Grecją (3:0). Te rezultaty sprawiły, że już zaledwie jeden triumf w dwóch pozostałych meczach dałby im awans do półfinałów. Biało-czerwone ani myślały mitrężyć i załatwiły sprawę "od ręki". Pokonały Turcję 3:1, a później - już mentalnie szykując się do strefy pucharowej - nie dały też szans Finkom (3:1). Tam miała przyjść prawdziwa weryfikacja. Ich rywalkami zostały Belgijki. Te zajęły w grupie 1 drugie miejsce, przegrywając z Włoszkami zaledwie przez małe punkty. Pewne było, że zawodniczki trenera Orlika czeka duże wyzwanie. Kadra Belgii za mocna dla biało-czerwonych Pierwszy set wydatnie pokazał, z jak silnym przeciwnikiem mają do czynienia Polki. Belgijki weszły w mecz zdecydowanie lepiej, wygrywając seta do zaledwie 14 punktów. To wyglądało na przełomowy moment - gdyby wówczas trener Orlik nie zdołał podnieść mentalnie podopiecznych, mogłoby skończyć się na "gładkim" 0:3. Do tego na szczęście nie doszło. W drugiej partii biało-czerwone zwarły szyki i wygrały do 23 "oczek". Niestety, nie udało im się pójść za ciosem, chociaż trzeci set z pewnością był bardziej wyrównany niż pierwszy. Belgijki zatriumfowały w nim 25:19. Stało się jasne, że czwarta partia będzie kluczowa dla przyszłości zespołu: albo uda się doprowadzić do tie-breaka, albo trzeba będzie pożegnać się z marzeniami o grze w finale. Tę stawkę widać było w działaniach obu drużyn na parkiecie. Panowała walka o każdy punkt, w pewnym momencie każda ze stron miała na koncie po 17 "oczek". Końcówka należała już jednak do przeciwniczek biało-czerwonych, które wygrały czwartego seta do 24. Ten rezultat oznacza, że w finale z Bułgarią spotkają się Belgijki. Polki wciąż mogą jednak wrócić do domu z medalem; w walce o brąz czeka ich starcie z Włoszkami.