- To była decyzja trenera, sam mnie wybrał jako reżysera gry zespołu. Nie wywierał na mnie żadnej presji, nic nikomu nie muszę udowadniać - powiedziała Bełcik w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". W pierwszym meczu turnieju eliminacyjnego do Grand Prix 2005 w Ankarze Polska przegrała z Holandią 1:3. Na rozgrywającą Gedanii Gdańsk spadła fala krytyki. - To normalne, że zawsze rozgrywającym najbardziej się dostaje po porażce. No ale cóż, dostanę jeden, drugi "ochrzan" to przecież nie będę płakać. Kiedyś bardziej to przeżywałam. Teraz wolę to sobie w ciszy przemyśleć niż lamentować. Trener nawet ostatnio zażądał, żebym bardziej się przed nim otworzyła, nie trzymała stresu w sobie - stwierdziła. - Największe pretensje miałam do siebie o piłki wystawiane Gosi Glince. Były niedokładne. Dawałam za bardzo do góry, ona musiała się do nich cofać. Ja to wiem, żaden trener nie musi mi o tym mówić. Chyba po prostu za mało ze sobą trenowałyśmy przed kwalifikacjami. Ledwie kilka dni - przyznała Bełcik.