W sobotę po raz pierwszy po powrocie do zdrowia w podstawowej szóstce ZAKS-y pojawił się Bartosz Kurek. Atakujący reprezentacji Polski czekał na ten moment ponad dwa miesiące - od 14 września, gdy opuścił boisko w czasie meczu z PGE Projektem Warszawa po uderzeniu piłką w oko. Już w ostatnim meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie pokazał się z dobrej strony jako rezerwowy, a teraz trener Andrea Giani postawił na niego od początku. Włoch z pewnością się nie zawiódł. W pierwszym secie Kurek był bowiem w ataku bezbłędny. Wykorzystał komplet sześciu wystawionych mu piłek, a ZAKSA była dwa, trzy punkty przed Barkomem Każany. Przełom nastąpił przy stanie 18:14. Szkoleniowiec rywali Ugis Krastins poprosił o przerwę, a po niej punkt blokiem zdobył Mateusz Poręba, zagrywką Karol Urbanowicz, i przewaga wzrosła. Kędzierzynianie jeszcze ją powiększyli i wygrali 25:18. Tomasz Fornal mógł trafić do Rosji? Agent zdradza kulisy Siatkówka. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zachwiała się w drugim secie, Bartosz Kurek w formie ZAKSA w sobotę musiała radzić sobie bez dwóch zawodników, których wykluczyły infekcje. Tylko z boku kolegom przyglądał się znakomity libero Erik Shoji - zastępował go Maciej Nowowsiak - grać nie mógł też przyjmujący Jakub Szymański, który w ostatnich meczach odgrywał coraz ważniejszą rolę w zespole. Po powrocie Kurka z funkcją rezerwowego musiał się pogodzić Mateusz Rećko, który udanie zastępował wicemistrza olimpijskiego. Drugą partię lepiej rozpoczęli jednak goście. Skuteczni byli przyjmujący Barkomu, czyli Ilja Kowaliow i Lorenzo Pope. Lwowianie prowadzili 4:1. Problemy ZAKS-y nie trwały jednak długo. Wyrównał po kontrataku Igor Grobelny, prowadzenie 7:6 kędzierzynianom dał kolejny as serwisowy Urbanowicza. W połowie seta mieli już trzy punkty przewagi. Goście w końcówce potrafili jednak doskoczyć do rywali i doprowadzić do remisu 21:21, kiedy kontratak wykończył Wasyl Tupczij. Lwowianie w końcu znaleźli sposób, by podbić atak bezbłędnego dotąd Kurka, i to oni mieli piłki setowe. Drugą na asa serwisowego zamienił Tupczij, Barkom wygrał 26:24. Zaskoczeni dobrą postawą gości kędzierzynianie trzeciego seta rozpoczęli od mocnego uderzenia. Prowadzili 7:4, a po chwili, gdy rywali zagrywką zaskoczył Marcin Janusz, już 10:6. Z czasem goście z Lwowa zaczęli się mylić, a ZAKSA znów dołożyła do swojego arsenału punktowy blok. Z każdą kolejną minutą przewaga gospodarzy rosła. Skończyło się siatkarskim nokautem i wynikiem 25:14 - najwięcej punktów dla kędzierzynian w tej partii wniósł Rafał Szymura. W czwartej partii ZAKSA nie zamierzała zwalniać. Po kilku wyrównanych minutach uciekła Barkomowi przy zagrywkach Grobelnego, wygrywając 11:7. Po raz kolejny kędzierzynianie sporo zawdzięczali punktowym blokom, bardzo wysoką skuteczność w ataku utrzymywał Kurek. Ukraińcy od czasu do czasu odpowiedzieli asem serwisowym albo blokiem, sporo punktów zdobywał Tupczij, ale na trzykrotnych triumfatorów Ligi Mistrzów to było za mało. Dobrze w czwartym secie spisał się Poręba, ZAKSA bez większych problemów wygrała 25:17 i zakończyła spotkanie. Nagrodę dla MVP meczu otrzymał Grobelny, który zdobył 17 punktów. Świetnie wypadł też Kurek - dodał do dorobku ZAKS-y 21 punktów przy aż 77-procentowej skuteczności w ataku. Dzięki wygranej ZAKSA awansowała na piąte miejsce w tabeli PlusLigi. Do podium traci trzy punkty. Sensacja w PlusLidze. Nawet błysk Wilfredo Leona nic nie zdziałał