- Gdyby ktoś mi powiedział przed rozpoczęciem sezonu reprezentacyjnego, że tak to się skończy, to popukałbym się w głowę i stwierdził: stary, chyba musisz odstawić to, co bierzesz - śmiał się 21-letni przyjmujący. - Teraz jednak dociera do mnie, że jestem medalistą mistrzostw Europy. Wygraliśmy to na boisku, wiem, że to się stało. Widziałem, byłem, uczestniczyłem w tym - dodał. Ocenił, że sukces dało im utrzymywanie reżimu taktycznego, dobra gra i wykonywanie poszczególnych elementów, odwaga i wiara w siebie. - To wszystko zafunkcjonowało. Mam nadzieję, że w niedzielę też tak będzie. - Kiedy w sobotę przed meczem z Bułgarami spotkaliśmy się w szatni, wszyscy patrzyli na siebie i nikt nie był zdenerwowany. Byliśmy pewni siebie i to było też widać na boisku, zwłaszcza na tle Bułgarów, którzy byli trochę spięci. To dało nam już przewagę - zdradził kulisy Kurek. Najbardziej nerwowy był drugi set. Walka punkt za punkt i wygrana 30:28. - To był bardzo ważny moment dla naszej psychiki. Graliśmy na przewagi, jakbyśmy to przegrali, to Bułgarzy mogliby się odbudować. Nie ma co jednak gdybać, zwyciężyliśmy i wytrzymaliśmy wojnę nerwów. Jesteśmy w finale - powiedział z uśmiechem na twarzy. Sobotni przeciwnicy w niczym nie zaskoczyli Polaków. - Zagrali na swoim poziomie. W pierwszym secie trochę spuścili z tonu. Byli trochę zdenerwowani, ale potem było coraz trudniej i trudniej. Wymusiliśmy jednak parę ich błędów, trochę sami nam pomagali, ale nie zapominajmy, że to klasowi zawodnicy - ocenił. Dla Kurka nie miało znaczenia to, co mówiono przed półfinałem. Pełno było sceptycznych głosów, że Polacy mieli bardzo łatwą grupę i tylko dzięki temu znaleźli się w czwórce. - Nie zwracałem uwagi na krytyczne opinie. Mnie interesuje tylko to, co dzieje się na parkiecie. Jak na razie wygrywamy i to się liczy. Gram dla własnej satysfakcji, a nie po to, by komuś utrzeć nosa. Lubię to, co robię i tyle - dodał. Polska w niedzielę o godz. 19.30 stanie do walki o złoto. Rywalem będzie zwycięzca drugiego półfinału między Rosją i Francją. Z Izmiru - Marta Pietrewicz Czytaj także: Orły Castellaniego dały koncert! Mają finał ME! Zagumny: W finale musimy zagrać lepiej, ale stać nas Paweł Woicki: Bułgarom opadły uszy