- Na razie ciężko mi powiedzieć jak czuję się na nowej pozycji. To na pewno dla mnie nowe doświadczenie, ale ufam trenerowi i wierzę, że będzie dobrze. Poradzę sobie. Największą trudność w tej chwili sprawia mi atak z prawej strony z wysokich piłek i wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną - powiedział Bartman. Zawodnik propozycją zmiany na atakującego nie był zaskoczony. - Dochodziły do mnie już takie słuchy wcześniej i jak przyjechałem do Spały to spodziewałem się takiej roszady. Nie miałem też żadnych zastrzeżeń w tej kwestii. Jeśli trener chce tego spróbować, to ja nie mam nic do powiedzenia, zwłaszcza że mu ufam. To szkoleniowiec z najwyższej światowej półki i wierzę, że wie co robi. Zobaczymy co z tego wyjdzie i nie ukrywam, że sam jestem ciekawy - przyznał. Anastasi z kolei chwali Bartmana i zaskoczony jest jego zaangażowaniem. - Jest niewiarygodny - ambitny, pracowity. Każdego dnia po treningu chce jeszcze zostać i dodatkowo atakować. Nie można go powstrzymać. Trzeba go ciągle stopować, próbuję mu wytłumaczyć, że nie ma konieczności zbijać 100 razy piłki dziennie. On jednak nie chce słuchać. Uwielbiam go za to - powiedział włoski szkoleniowiec. Bartman na takie słowa tylko się uśmiechnął i przyznał, że jest już zmęczony. - Mamy mnóstwo nowych ćwiczeń, których nigdy wcześniej nie wykonywałem. Z kolei treningi na hali są niezwykle intensywne, mamy bardzo mało czasu na odpoczynki, jesteśmy cały czas w ruchu. To ćwiczenie boiskowej kondycji i uważam to za bardzo fajne, ale słowa pochwały od trenera bardzo cieszą. Zwłaszcza, że pracujemy dopiero od paru dni razem. Oznacza to, że jestem na dobrej drodze i trzeba tylko kontynuować ciężką pracę - zaznaczył. Zawodnik AZS Politechniki Warszawskiej chwalił także atmosferę panującą w kadrze. - Jest rewelacyjna i myślę, że dawno takiej nie było, o ile w ogóle była. Uważam, że jest to duża zasługa sztabu szkoleniowego, który i na treningach, i poza nimi nadaje fajny rytm całej grupie. To bardzo pozytywne. Największą trudność sprawia mu... angielski. - Jest trochę dziwnie, tym bardziej, że mam zakodowane, że włoski jest językiem siatkarskim. Niektóre polecenia nawet nie jestem w stanie sobie w tej chwili przełożyć na język siatkarski i dopiero po chwili to załapuję. Osobiście wolę z trenerem rozmawiać po włosku i nie ma z tym raczej problemu - przyznał. Siatkarze po zaledwie trzech tygodniach przygotowań zmierzą się w silnie obsadzonej grupie A Ligi Światowej. Rozegrają mecze z mistrzami olimpijskimi Amerykanami, reprezentacją Portoryko i mistrzami świata Brazylią. - Nie mamy więcej czasu i w żaden sposób tego nie wydłużymy. Staramy się wykorzystać ten czas jak najlepiej, pracujemy bardzo ciężko i na pewno żadnej minuty, którą spędzamy na sali, nie tracimy na marne - ocenił i dodał, że cieszy się, iż już w tej fazie rozgrywek trafiają na tak silne zespoły. - To będzie dobre przetarcie i nie jesteśmy na straconej pozycji. Chcielibyśmy sobie wywalczyć awans do finału z grupy, a nie mieć go zapewnionego tylko dlatego, że jesteśmy gospodarzami - podkreślił.