- Cieszymy się z tego, że wykonaliśmy plan wstępny, który sobie zakładaliśmy przed wyjazdem. Z jednej strony dobrze, że mamy teraz wolne, będziemy mogli chwilę odsapnąć, ale najważniejsze jest, by utrzymać obecny poziom koncentracji. Te dwa dni nie mogą wybić nas z rytmu - zaznaczył. Wszystko wskazuje na to, że kolejnymi rywalami "Biało-czerwonych" będą Grecy, Słowacy i obrońcy tytułu Hiszpanie. By znaleźć się w półfinale Polacy muszą wygrać dwa z trzech meczów. - Staramy się skupiać tylko na kolejnym rywalu, ale chcąc nie chcąc wybiega się w przyszłość - przyznał i dodał, że często słyszą, iż układ im sprzyja, bowiem na zespoły uważane za faworytów turnieju mogą trafić dopiero później. - Ale to nie my losowaliśmy grupy. Nie my ustalaliśmy z kim będziemy grać. Staramy się patrzeć na siebie i nie interesuje nas na razie kto tam jest w drugiej połówce. Liczmy tylko na swoją grę i postawę, wtedy będzie dobrze - powiedział. Po raz ostatni siatkarze na podium imprezy rangi mistrzowskiej stanęli w 2006 roku w MŚ. Z Japonii przywieźli srebrny medal. Od tego momentu minęły trzy lata, ale jak twierdzi Bąkiewicz "my nie musimy sobie niczego udowadniać". - Wiemy o co gramy w Turcji i trenowaliśmy bardzo ciężko. Mimo licznych kontuzji prezentujemy się całkiem nieźle. Jest w tej chwili duża szansa na awans do czwórki turnieju i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by ją wykorzystać - obiecał. U poprzedniego szkoleniowca Raula Lozano Bąkiewicz był zmiennikiem, teraz wychodzi w pierwszej szóstce. - Gdyby był z nami Michał Winiarski ta sytuacja by się nie zmieniła. Dopadły nas jednak kontuzje. Jesteśmy w takim zestawieniu i niezależnie kto przebywa na boisku, musi się starać i pokazać, że potrafi grać. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, byśmy po kolejnych spotkaniach byli w tak dobrych nastrojach jak teraz - powiedział.