Reprezentacja Słowenii udanie zainaugurowała kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich. Podopieczni Gheorghe Cretu wygrali dwa pierwsze spotkania z Tunezją i Turcją po 3:0. We wtorek w godzinach nocnych zmierzyli się z reprezentacją Finlandii, która nieoczekiwanie sprawiła im problemy. Rywale Polaków wciąż w grze. Zdecydowana wygrana, walka o igrzyska trwa Finowie przegrali siedem kolejnych spotkań, jednak udało im się urwać seta w rywalizacji z murowanym faworytem, jakim była przed spotkaniem Słowenia. W trzecim secie przy stanie 16:16 atak z lewego skrzydła wyprowadził Niko Suihkonen, a sprytnie zagrać postanowił Rok Mozić, który wyskoczył do bloku, jednak w ostatnich chwili schował dłonie. Fin uderzył w aut, a Słoweńcy wyjątkowo ekspresyjnie celebrowali zdobycie punktu. Ostentacyjne spojrzenia Słoweńców nie spodobały się rywalom, a w dyskusję pod siatką wdali się Klemen Cebulj oraz Eemi Tervaportti. Eskalowało to do tego stopnia, że rozdzielić ich musieli koledzy. W pewnym momencie na boisku znalazł się także trener Finów, Joel Banks. Rozemocjonowany Cebulj pokazał mu palcem, gdzie powinien odejść. Sędzia musiał uspokoić graczy czerwonymi kartkami Arbiter postanowił przywołać Kelemena Cebulja i Eemiego Tervaporttiego do siebie i ukarał ich czerwonymi kartkami. W konsekwencji tego Słowenia i Finlandia zyskały po punkcie, co nie zdarza się często. Na całe szczęście siatkarze przez resztę spotkania skupiali się już wyłącznie na grze, odstawiając na bok dyskusje. Gdy emocje nieco już opadły, po zakończeniu spotkania Cebulj i Tervaportti podali sobie ręce i zakopali topór wojenny. Słowenia zwyciężyła 3:1 i po trzech spotkaniach przewodzi tabeli grupy B. W najbliższym meczu zmierzy się z Egiptem.