Półfinałowe starcie z Amerykanami o finał igrzysk w Paryżu przejdzie do historii polskiej siatkówki. Po urazie Marcina Janusza oraz Pawła Zatorskiego już wydawało się, że marzenia związane z finałem niebawem brutalnie się skończą. "Biało-Czerwoni" wrócili jednak zza światów i odwrócili losy meczu, najpierw doprowadzając do tie-breaka, a następnie triumfując w nim po wojnie nerwów w końcówce. Po ostatniej piłce radości nie było końca. We łzach utonęli główni bohaterowie oraz żywiołowo dopingujący kibice na trybunach. W cieniu świętujących naszych rodaków znaleźli się natomiast przegrani, którzy otrzymali potężny cios. Prowadzili w końcu 2:1 w setach, dodatkowo kontuzji nabawili się przecież dwaj podstawowi gracze Polaków. To była trzypasmowa autostrada do finału. Porażka niesamowicie zabolała podopiecznych Johna Sperawa. Nic więc dziwnego, że w zasadzie do teraz mało który siatkarz potrafi się otworzyć i szczerze powiedzieć co dokładnie czuł w pewien sierpniowy wieczór. Chociażby dopiero w listopadzie milczenie przerwał Torey Defalco. Amerykanin szczerze wypowiedział się w podcaście "Out of System". "Nie powinniśmy byli przegrać. To uczucie tuż po zakończeniu meczu było takie: co, co teraz zrobimy? Nasz cel był w zasięgu ręki, mieliśmy piłkę meczową i przegraliśmy. To przepadło. To była najtrudniejsza rzecz przez jaką przechodziłem kiedykolwiek jako siatkarz. Te półtorej dnia od porażki w półfinale do meczu o brązowy medal. Zrobiłem to, bo moja rodzina tam była. To był jedyny powód, przez który udało mi się to" - oznajmił, cytowany przez "siatka.org". Torey Defalco chce odpocząć od gry w reprezentacji Stanów Zjednoczonych Po zmaganiach w Paryżu w reprezentacji Stanów Zjednoczonych doszło do sporych zmian. Dotychczasowy szkoleniowiec otrzymał posadę dyrektora generalnego federacji. Zawodników poprowadzi natomiast Karch Kiraly, czyli absolutna legenda siatkówki za oceanem. Niewykluczone, że początkowo nowy trener będzie musiał poradzić sobie bez Toreya Defalco. Przyjmujący rozważa chwilową przerwę od gry na międzynarodowej arenie. "Nie wiem, czy odpuszczę cały sezon reprezentacyjny czy tylko Siatkarską Ligę Narodów i później spróbuję skorzystać z wymówki, żeby nie musieć lecieć do Japonii i będę trenować do mistrzostw świata, które będą na przełomie sierpnia i września. Nic jeszcze nie jest pewne, ale taki mam pomysł" - stwierdził na zakończenie. 27-latek w sezonie 2024/25 zdecydował się na sporą rewolucję i zamienił kontynent europejski na azjatycki. Od niedawna Amerykanin przywdziewa barwy JTEKT Stings. Trenerem tego japońskiego zespołu jest Polak, Michał Mieszko Gogol.