Jak podkreślił, gdy dostał maila o powołaniu, bardzo się ucieszył. "Nie mogę się już doczekać zgrupowania" - dodał. Włoski szkoleniowiec wcześniej w ogóle nie kontaktował się z Wroną, mimo że w kilku wywiadach wspominał, iż jest zainteresowany tym siatkarzem. "Dostawałem tylko maile od związku, ale w tej grupie było 50 zawodników. Wiedziałem, że gdzieś moje nazwisko się przewijało, jednak powołania się nie spodziewałem" - zaznaczył. O igrzyskach nie ma odwagi marzyć. "To byłoby coś niesamowitego. Najważniejsza w tej chwili jest dla mnie ciężka praca w Spale. Trener Anastasi na pewno ma w głowie jakąś koncepcję. Zobaczymy co z tego wyniknie" - powiedział wychowanek warszawskiego klubu Metro. W 25-osobowej kadrze jest sześciu środkowych. Do Londynu pojedzie trzech. "Na mojej pozycji konkurencja jest spora, a zawodnicy są naprawdę bardzo dobrzy. Nie znam się tylko osobiście z Marcinem Możdżonkiem. Pozostaję jednak realistą i wiem, że umiejętnościami mnie przewyższają. Nawet jeśli nie uda się pojechać do Londynu to i tak się cieszę, że jestem wśród tych sześciu najlepszych" - wspomniał Wrona. "Gdyby ktoś mi dwa miesiące temu powiedział, że otworzy się szansa wyjazdu na olimpiadę to uśmiechnąłbym się i popukał w czoło. Jest to duże dla mnie zaskoczenie. Przecież w Polsce mamy sporo doświadczonych środkowych, którzy mają bardzo dobry sezon. Chociażby Daniel Pliński i Wojciech Grzyb. Padło na mnie i mogę trenerowi być tylko wdzięczny" - dodał. Po raz pierwszy organizm Wrony będzie poddany takiej próbie. Po sezonie ligowym od razu uda się do Spały na zgrupowanie. Nie będzie czasu na odpoczynek i regenerację. "Dwa razy byłem w kadrze B, jednak nie można tego porównać do zajęć, jakie mnie czekają. Z pewnością będzie ciężko, ale... Mam nadzieję, że się dużo nauczę od trenera Anastasiego i od kolegów" - powiedział siatkarz Delecty.