Liga japońska przyciągała w ostatnich latach czołowych siatkarzy świata. W najbliższych sezonach powinno ich być jeszcze więcej, bo władze ligi liberalizują podejście do zagranicznych siatkarzy - drużyny SV League mogą mieć ich w swoich składach coraz więcej. Jedną z gwiazd dwóch ostatnich sezonów japońskich rozgrywek był Thomas Jaeschke. Amerykański przyjmujący występuje w drużynie Osaka Bluteon, z którą rywalizował o finał ligi. W ostatni weekend jego zespół pożegnał się jednak z marzeniami o mistrzostwie Japonii - w półfinałach lepszy okazał się zespół JTEKT Stings, którego trenerem jest Polak Michał Mieszko Gogol. JTEKT wygrał dwa spotkania z Osaką - najpierw 3:1, potem 3:2. Amerykański siatkarz nie gryzł się w język. "Myślą tylko o zarabianiu pieniędzy" Po ostatnim spotkaniu półfinałowej rywalizacji Jaeschke podsumował swoją przygodę w Japonii. Wiadomo bowiem, że w przyszłym sezonie zagra w zupełnie innym miejscu - ma występować w lidze tureckiej, w Galatasaray Stambuł. Na pożegnanie, oprócz kurtuazyjnych podziękowań, zdecydował się jednak również wytknąć lidze japońskiej poważny problem. W mocnych słowach skrytykował duże natężenie meczów w japońskich rozgrywkach. "Dziwne decyzje" w sprawie siatkarzy. Sebastian Świderski kontruje i zapowiada reakcję Jaeschke, brązowy medalista ostatnich igrzysk olimpijskich, odniósł się do rozbudowanej fazy zasadniczej, która w SV League jest rozbudowana aż do 44 spotkań. Do tego w Japonii rozgrywa się też inne turnieje, jak prestiżowy Puchar Cesarza, a także Klubowe Mistrzostwa Azji. Siatkówka. Problem trwa od lat, choć narzekają największe gwiazdy Na problemy związane z napiętym kalendarzem meczów przed Amerykaninem zwracało uwagę kilku siatkarzy. Dotyczą nie tylko ligi japońskiej, ale także rozgrywek klubowych w Europie oraz spotkań reprezentacyjnych. Przed rokiem napięty kalendarz otwarcie krytykował m.in. Nimir Abdel-Aziz, gwiazdor reprezentacji Holandii, który aktualnie również występuje w lidze japońskiej. "To nie jest dobre dla nikogo. Wygraliśmy, jesteśmy szczęśliwi, ale dla mnie to wielki błąd. Powinniśmy mieć czas na odpoczynek i normalne przygotowania. Powinni bardziej się w to wsłuchać. Dwa mecze w niespełna 24 godziny to naprawdę coś złego" - mówił przed rokiem w trakcie fazy zasadniczej Ligi Narodów. Mimo apeli siatkarzy w tej materii niewiele się zmienia. Choćby w tym sezonie najlepsze kluby zakończą sezon 18 maja finałem Ligi Mistrzów. A już na początku czerwca rozpocznie się prestiżowa Liga Narodów. W tym sezonie ligi japońskiej występowało dwóch polskich siatkarzy. Maciej Muzaj grał w Tokio Great Bears, a Aleksander Śliwka w Suntory Sunbirds. Drużyna wicemistrza olimpijskiego awansowała do finału SV League, w którym zmierzy się ze wspomnianym JTEKT. W kolejnym sezonie w lidze japońskiej ma z kolei występować Norbert Huber, aktualnie środkowy JSW Jastrzębskiego Węgla.