Spirydonow od lat przy każdej możliwej okazji prowokuje polskich fanów. Wszystko zaczęło się podczas mistrzostw świata w 2014 roku, gdy w trakcie jednego ze spotkań mierzył w stronę kibiców z wyimaginowanego karabinu maszynowego. Od tamtej pory kilkukrotnie atakował za pośrednictwem mediów społecznościowych naszych reprezentantów, zdarzyło mu się także opublikować materiał, na którym... wyrzuca koszulkę naszej kadry do śmietnika. "Aleksiej Spirydonow nie jest szczurem" Aktualnie 34-latek jest zawodnikiem klubu z Kataru, Al Ahli, barw którego broni od 2020 roku. Często gości w rosyjskich mediach, przede wszystkim jako wnikliwy obserwator gry piłkarzy Spartaka Moskwa, któremu prywatnie kibicuje. Teraz jednak pojawił się w nich w innej roli - zabrał głos na temat ogłoszonej już ponad tydzień temu, częściowej mobilizacji do armii, związanej z wojną w Ukrainie. - Nie otrzymałem wezwania do wojska. Wielu moich przyjaciół już opuściło Rosję, ale Aleksiej Spirydonow nie jest szczurem. Nie zamierzam uciekać z kraju - oświadczył w rozmowie z "Match.tv", przytaczanej między innymi przez "Matchbox". Co ciekawe... mimo to wkrótce i tak wyjedzie. - Już w kwietniu kupiłem bilet do Kataru na 20 października. Wracam do swojego klubu - zapowiedział. Ogłoszona w Rosji mobilizacja dotyka również przedstawicieli świata sportu. O tym, że uda się na front informował już między innymi tamtejszy zawodnik mieszanych sztuk walki, Władimir Miniejew, który ma przeszkolenie wojskowe i jest spadochroniarzem. Media w kraju Władimira Putina informowały też, że wezwania otrzymali czołowi tamtejsi biathloniści, rywalizujący "na poziomie reprezentacyjnym".