Oświadczenie przeczytał dziś na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Witold Roman, szef szkolenia PZPS. List otwarty domagający się jak najszybszych wyborów przysłali prezesi pomorskiego, lubelskiego, podkarpackiego, śląskiego, zachodniopomorskiego, łódzkiego i podlaskiego związku, twierdząc w nim, że obecna władza utraciła legitymację do rządzenia polską siatkówką. Roman nawet nie pochylił się na zmartwieniami delegatów, tylko wskazał na... błędy proceduralne w przygotowaniu pisma. - Posiadamy wiarygodne i potwierdzone informacje, że w siedzibach sześciu z siedmiu związku nie miały miejsca posiedzenia zarządów, które by treść listu zaakceptowały, a w jednym z wypadków jeden z sygnatariuszy nie utożsamia się z treścią pism. Mamy więc do czynienia z oświadczeniem sześciu osób fizycznych, nieuprawnionych przez statutowe władze WZPS do występowania w ich imieniu - powiedział Roman. Zdaniem szefa szkolenia PZPS, domaganie się przez lokalnych działaczy zmian w federacji jest niczym innym jak... naruszaniem wizerunku polskiej siatkówki. Roman zaznaczył też, że dziś o łapówkarskich kłopotach Mirosława P. i Artura P. zostaną poinformowane FIVB i CEV, a w środę zbierze się zarząd PZPS. Roman zdradził, że prezydium będzie rekomendować zarządowi zawieszenie w prawach członków PZPS Mirosława P. i Artura P. <a href="http://sport.interia.pl/siatkowka/news-prezydium-zarzadu-pzps-za-zawieszeniem-prezesa-i-wiceprezesa,nId,1553497">Więcej na ten temat przeczytasz TU!</a> Krzysztof Oliwa