- Prokurator wszczął śledztwo w kierunku czynów z art. 228 i 229 kodeksu karnego, a więc udzielenia i przyjęcia korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej. W chwili obecnej trwają czynności związane z przedstawieniem Cezaremu P. dwóch zarzutów o charakterze korupcyjnym. W tutejszej Prokuraturze Okręgowej nie zostały wykonane dotychczas żadne czynności procesowe z prezesem PZPS" - poinformował PAP w piątek po południu rzecznik Przemysław Nowak. Potwierdził on także, że w czwartek CBA działała w trybie art. 308 kpk, a więc przed formalnym wszczęciem śledztwa. - Funkcjonariusze wykonywali z własnej inicjatywy czynności procesowe w niezbędnym zakresie. Uzyskany w ten sposób materiał dowodowy w piątek został przedstawiony Prokuraturze Okręgowej w Warszawie - dodał. Według śledczych, Mirosław Przedpełski przyjmował łapówki wielokrotnie i za każdym razem było to co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych - ustalili nieoficjalnie reporterzy RMF FM. Jak wynika z ich informacji, śledczy twierdzą, że były to pieniądze wręczane przez różnych kontrahentów zaangażowanych w przygotowania do siatkarskich MŚ w Polsce, a także pracujących przy imprezie w trakcie jej trwania - w tym z branży ochroniarskiej.Reporterzy RMF FM dowiedzieli się również nieoficjalnie, że podczas akcji związanej z podejrzeniem nieprawidłowości przy organizacji siatkarskiego mundialu CBA zatrzymało w sumie pięć osób, ale trzy z nich po przesłuchaniach zwolniono.Mirosław Przedpełski został zatrzymany wczoraj, w drodze do Katowic. Miała się tam odbyć konferencja prasowa podsumowująca siatkarski mundial. Ostatecznie ją odwołano.Wczoraj późnym popołudniem agenci CBA weszli do siedziby PZPS w Warszawie, a także budynków, w których mieści się firma ochroniarska FOSA, która zabezpieczała mundialowe rozgrywki. Zatrzymano jej prezesa i zabezpieczono dokumentację finansową - agentów interesowały umowy zawarte przez firmę z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej i faktury wystawione za usługę. Rzecznik prasowy PZPS Janusz Uznański poinformował media, że współpraca z firmą ochroniarską z Chorzowa trwała od 16 lat. Jej pracownicy obsługiwali wszystkie spotkania polskiego mundialu, z wyjątkiem meczu otwarcia na Stadionie Narodowym. - Warszawski stadion ma umowę podpisaną z inną firmą - wyjaśnił. CBA - zatrzymując prezesa PZPS i przeszukując siedzibę związku - działało z własnej inicjatywy. Według nieoficjalnych informacji naszych reporterów, agenci Biura przeprowadzili prowokację. Mieli wręczyć kontrolowaną łapówkę.Jak usłyszał Patryk Serwański z redakcji sportowej RMF FM od rzecznika PZPS Janusza Uznańskiego, agentów CBA, którzy weszli wczoraj do siedziby związku, interesowały wyłącznie dokumenty. Nie zabezpieczyli nośników danych i komputerów. PZPS nie chce komentować zaistniałej sytuacji i umieścił lakoniczny komunikat na oficjalnej stronie. "Związek nie posiada innej wiedzy na temat zaistniałej sytuacji niż ta, która jest dostępna w przekazach medialnych. W szczególności - nie posiada oficjalnego uzasadnienia podjętych w siedzibie związku czynności. W tym momencie jedynym wiarygodnym źródłem informacji są wypowiedzi osób działających w imieniu organów prowadzących czynności. Z doniesień uzyskanych przez media dokumenty przedstawione przez CBA w sprawie są analizowane przez Prokuraturę Okręgowa w Warszawie. PZPS nie komentuje działań tych organów" - napisano na stronie internetowej. Rzecznik PZPS nie przypuszcza, by przyznana niedawno organizacja mistrzostw Europy 2017 siatkarzy była zagrożona. Zapewnił również, że "związek pracuje w miarę normalnie". - Staramy się przygotowywać do zaplanowanych imprez, turniejów. Myślę, że to nie stanie na przeszkodzie organizacji, ale też czekamy na rozwój wypadków - zaznaczył. Kontroli w PZPS w związku z tą sprawą nie planuje na razie ministerstwo sportu. Rzeczniczka resortu Katarzyna Kochaniak zaznaczyła, że MSiT czeka na razie na rozliczenie się federacji z dotacji przekazanej na organizację MŚ. PZPS otrzymał na ten cel 3,5 mln złotych. - PZPS ma na to czas do końca listopada. Możemy działać w związku z tą kwestią, bo obecne wydarzenia nie dotyczą bezpośrednio ministerstwa. Śledzimy całą sprawę, ale nie będziemy na razie jej komentować. Poczekajmy na decyzję prokuratury - zastrzegła Kochaniak.