Nie od dziś wiadomo, że Biesiada ma poparcie sternika światowej siatkówki, Meksykanina Rubena Acosty. Żeby móc grać w Lidze Światowej trzeba spełnić kilka warunków. Jednym z tych warunków jest m.in ważny kontrakt z telewizja oraz wpłacenie na konto FIVB wpisowego w wysokości 750 tysięcy dolarów. W piątek do siedziby światowej federacji powinna wpłynąć umowa z Polski, dotycząca udziału w tych rozgrywkach. Tymczasem nowe władze polskiej siatkówki nie mają czego wysyłać. PZPS nie ma podpisanej umowy ani z telewizją ani ze sponsorem. - Zdajemy sobie sprawę z wagi problemu i jutro spotykamy się w szerszym gronie, żeby podjąć decyzję. Wiele będzie zależało od dobrej woli FIVB. Jeśli jednak ktoś bardzo chce bić psa, to kij na pewno się znajdzie - powiedział sekretarz generalny związku Marek Irek. Jeśli Acosta będzie chciał ukarać Polaków za odsunięcie Biesiady wykorzysta każdy pretekst. Wszechwładny Meksykanin za czasów prezesury Biesiady zwalniał Polskę z obowiązku wpłacenia wpisowego. Dopiero po zakończeniu rozgrywek odbierał sobie te pieniądze, nie wypłacając nam nagrody za miejsce w grupie. - Jesteśmy gotowi współpracować z nowymi władzami PZPS, ale na razie nawet ich nie znamy. Nikt nie raczył nas poinformować o wynikach wyborów - stwierdził sekretarz generalny FIVB, Jean Pierre Seppey. - Nie będziemy się z wami patyczkować , jeśli nie wypełnicie warunków - grozi Seppey.