33-latek pierwszy raz dał o sobie znać podczas odbywających się w Polsce w 2014 roku siatkarskich mistrzostw świata. W trakcie jednego z meczów Rosjan okazywał radość... celując w trybuny z wyimaginowanego karabinu maszynowego. W kolejnych latach regularnie zaczepiał kibiców z naszego kraju, ale również zawodników. Po klęsce w trakcie igrzysk w Tokio pytał ich za pośrednictwem mediów społecznościowych... kiedy mają powrotny samolot. Spirydonow okazji by dopiec Polakom doszukał się nawet podczas losowania grup piłkarskiego mundialu. Stwierdził wtedy, że "Polacy dla niego nie istnieją" i najlepiej, gdyby przegrali wszystkie mecze. Co ciekawe, prywatnie siatkarz interesuje się futbolem i jest kibicem Spartaka Moskwa. W rozmowie z "Match.tv" zadeklarował, że chętnie spróbowałby swoich sił w roli... prezesa klubu. - Chciałbym zobaczyć zmiany na szczycie, zbudować nowy zespół. Jeżeli dacie mi stery, szybko wszystko naprawię. Owszem, nie mam doświadczenia, ale wiem, na czym polega praca zespołowa - wypalił. Jako receptę na poprawę wyników drużyny wskazał między innymi odmłodzenie szatni oraz wymianę trenera. Jego idealnym kandydatem byłby Rui Vitoria, którego nazwał "specjalistą kompletnym". Spartak w tabeli rosyjskiej ligi zajmuje aktualnie dopiero 10. miejsce.