Jeden z filarów reprezentacji Rosji kontrakt z trzecią siłą polskiej klubowej siatkówki minionych rozgrywek podpisał na oczach licznie zebranych przedstawicieli mediów podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Katowicach. Po złożeniu niezbędnych podpisów Abramow odpowiadał na pytania dziennikarzy. W minionym sezonie grał Pan w naszpikowanej gwiazdami Iskrze Odincowo. Czy przeprowadzki do Polski nie traktuje pan jako kroku wstecz? Paweł Abramow: - Nie sądzę. Gra w Polsce nie jest ani krokiem wstecz, ani do przodu. Nie myślę o tym takimi kategoriami. Jestem pewien, że to będzie dla mnie wspaniałe doświadczenie. Wiele razy tu gościłem, podoba mi się wasz kraj. Nie może zabraknąć pytania o nowy klub. Dlaczego Jastrzębski? - Początkowo była to zasługa jednej dziewczyny, a potem prezesa Grodeckiego. Odbyliśmy wiele rozmów telefonicznych. Zrobił na mnie duże wrażenie. Widać, że bardzo mu zależało na tym, żebym zagrał w Jastrzębskim. To bardzo ważne dla zawodnika. Co sądzi Pan o poziomie polskiej ligi? - Nie znam dobrze waszych rozgrywek. Oczywiście jestem zdania, że najlepszymi ligami są rosyjska i włoska, ale polską ulokowałbym tuż za nimi. Ile jej brakuje? Na to pytanie będę mógł odpowiedzieć po sezonie. Jak zareagowali pańscy koledzy z reprezentacji Rosji na zmianę klubu? - Nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą, ale wśród wielu z nich dominowało zaskoczenie. Reprezentanci są przyzwyczajeni do gry w Rosji, mało z nas gra w innych krajach. To między innymi bierze się z bariery językowej. Nie bał się Pan przyjazdu do Polski? - Nie. Mam nadzieję, że szybko nauczę się języka polskiego, żeby porozumieć się przynajmniej na potrzeby sportowe. Problemy miałem natomiast w Japonii. Przez jakiś czas byłem bardzo zestresowany, ale wtedy miałem 24 lata, a teraz mam 30. Poza tym bardzo dobre podejście ma prezes Grodecki - ja mam grać, a o resztę zatroszczy się klub. Czy to możliwe, żeby pańskim śladem w przyszłości do Polski trafili inni czołowi rosyjscy siatkarze? - Wszyscy żyjemy tylko raz, dlatego każdemu życzę spróbowania gry w nowym kraju. Ja przed paroma laty grałem w Japonii, w lidze która jest gorsza od rosyjskiej. Ale mam stamtąd wspaniałe wspomnienia. Mógłbym każdemu polecić grę w Japonii, mam nadzieję, że podobnie będzie w Polsce. Kluby sportowe odczuwają skutki kryzysu gospodarczego. Czy to wpłynęło na pański wyjazd z Rosji? - Jestem graczem zawodowym, a co za tym idzie gram dla pieniędzy. Sytuacja jest ciężka nie tylko w Rosji, ale na całym świecie. Ale podchodzę do tego ze spokojem, bo najlepsze sportowe wspomnienia wcale nie mam z klubów, w których dostałem największe wynagrodzenie. W jakiej jest Pan formie? - Z moim zdrowiem jest wszystko w porządku. Przez miesiąc odpoczywałem, a od początku czerwca już trenuje. Najczęściej grał Pan z numerem 5, który w Jastrzębskim jest zarezerwowany dla Igora Yudina. Wobec tego zobaczymy Pana z "czwórką" na plecach. - Faktycznie w kadrze rosyjskiej i w Iskrze grałem z 5, ale w Japonii grałem z 4. Zostaliśmy wówczas mistrzami kraju i zdobyliśmy puchar, także to dobry i szczęśliwy numer. Mam nadzieję, że pomoże również Jastrzębskiemu. Notował: Dariusz Jaroń, Katowice *** CZYTAJ TAKŻE: PAWEŁ ABRAMOW PODPISAŁ Z JASTRZĘBSKIM