Powód? Oczywiście chodzi o pieniądze. Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) chce otrzymać od PZPS gwarancje bankowe na kwotę 12 milionów dolarów. - Kilka dni temu zadzwonił do mnie prezydent FIVB Ruben Acosta i powiedział, że możemy wziąć mistrzostwa świata siatkarzy w 2010 roku. Musimy jednak przedstawić gwarancje bankowe na 12 milionów dolarów. Czasu mamy jednak mało. Acosta chce żebyśmy już 15 listopada podjęli decyzję, czy wchodzimy w ten interes - powiedział prezes PZPS Mirosław Przedpełski w "Przeglądzie Sportowym". Takiej kwoty FIVB żąda za prawa telewizyjne i marketingowe. Światowa federacja nie określiła terminu w którym 12 milionów dolarów ma wpłynąć na jej konto. - Zdaję sobie sprawę, że to duża kwota, ale jestem optymistą. Nigdy w Polsce nie było mistrzostw świata, zróbmy wszystko by teraz wykorzystać siatkarski boom. Bardzo liczę na pomoc w tej sprawie nowych władz polskiego sportu - stwierdził Przedpełski. Z dystansem o organizacji MŚ siatkarzy wyrażają się współpracownicy Przedpełskiego. - Te 12 milionów dolarów to tylko część kosztów, które musielibyśmy ponieść. Wstępnie oceniam, że zorganizowanie mistrzostw świata pochłonęłoby 60-65 milionów złotych. Jestem bardzo ostrożny, ale podjęliśmy rękawicę i przedstawiliśmy ofertę stacjom telewizyjnym - dodał wiceprezes PZPS Bogusław Adamski. O prawo organizacji mistrzostw świata siatkarzy w 2010 roku ubiegają się także Włosi. Stacja RAI już zapewniła 8 milionów euro na ten cel. - Włosi mieli dostać także mistrzostwa świata kobiet, ale nie byli w stanie wyłożyć za obie imprezy 30 milionów dolarów - podkreślił Przedpełski. O wiele lepiej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o organizację mistrzostw Europy siatkarek w 2009 roku. - Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) nie ma takich wymagań jak światowa centrala. Dlatego za mistrzostwa Europy nie trzeba płacić. Decyzje w sprawie mistrzostw Europy podejmiemy jednak w przyszłym roku, teraz priorytetowe są mistrzostwa świata - tłumaczył Adamski.