Polscy siatkarze i eksperci nieustannie powtarzają, że polscy kibice siatkówki są najlepsi na świecie. To samo twierdzą siatkarskie gwiazdy, które regularnie przyjeżdżają do Polski. Dlatego to hasło nieco powszednieje. Kiedy jednak do Polski przybywają siatkarze, którzy nigdy wcześniej tu nie byli, widać, że cały czas jest to coś więcej niż wyświechtany slogan. Potwierdzają to siatkarze z Portoryko. Rywalizują w grupie A, która mecze rozgrywa w Katowicach. W dni wolne od gry przychodzą do hali oglądać spotkania Polaków. Gdy pierwszy raz poczuli atmosferę, jaka panuje na meczach “biało-czerwonych", byli oczarowani. - Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. To było niesamowite. I piękne, gdy cały kraj wspiera swoją drużynę. Kiedy siatkarze są traktowani jak bohaterowie, szanowani, a publiczność za nimi szaleje - mówi przejęty Vargas. Przyjmujący reprezentacji Portoryko ma 24 lata i zdarzało mu się już grać w Europie. Mecz reprezentacji Polski przed własną publicznością oglądał jednak po raz pierwszy. Przyznaje, że wraz z kolegami w czasie meczu byli jak turyści i co chwilę robili zdjęcia na pamiątkę. - Czuliśmy się jak małe dzieci. Mamy w Portoryko dobrych kibiców, ale w żadnym sporcie nie widziałem nic podobnego. To naprawdę klasa światowa. Nawet mi udzielały się emocje. Wszyscy w tym uczestniczyliśmy, to było jak inny, nowy świat - nie może się nachwalić Vargas. Polska siatkówka lepsza niż NBA? "Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem" Portorykański siatkarz grał w uniwersyteckiej drużynie w Fort Wayne w stanie Indiana. W USA mógł więc oglądać spotkania NBA, do których siatkówka w pewien sposób stara się nawiązywać. Przyznaje jednak, że trudno to porównywać z meczami polskiej kadry. - Bywałem na meczach NBA i szczerze mówiąc, atmosfera tutaj to coś zupełnie innego. Światła, ludzie, flagi, ich zaangażowanie w grę... I to, jak skupieni byli siatkarze. Wiem, że są profesjonalistami, grają w najlepszych ligach, ale podziwiam ich za to, jak mogli się skoncentrować w takich warunkach i wygrać 3:0. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem - zachwyca się Vargas. Zresztą jego drużyna również mogła liczyć na doping. Na meczu z Tunezją było co prawda tylko dwóch kibiców z Portoryko - ojciec i brat Jonathana Rodrigueza, środkowego bloku drużyny - ale również polska publiczność zagrzewała zawodników do boju gromkim “Puerto Rico" do melodii dawnego przeboju grupy Vaya con Dios. Wsparcie się przydaje, bo portorykańska drużyna jest jednym z najniżej klasyfikowanych zespołów turnieju. W rankingu FIVB zajmuje 25. miejsce. Wśród uczestników mistrzostw świata tylko Kamerun ma słabsze notowania. Minęły czasy Hectora Soto, gwiazdora tamtejszej siatkówki, który grał w lidze rosyjskiej i tureckiej. Portorykańczycy występowali zresztą również w PlusLidze. W 2011 r., z Soto w składzie, Portoryko znalazło się wśród 16 drużyn rywalizujących w Lidze Światowej i mierzyło się z Polską - w czterech meczach wygrało jednego seta - ale dziś nie ma takiego potencjału. W Europie gra tylko kilku zawodników, i to w ligach, którym daleko do czołówki, takich jak hiszpańska czy szwajcarska. Jak opisuje Vargas, większość stanowią młodzi zawodnicy, którzy uczą się na amerykańskich uniwersytetach. - Kochamy tę grę i dlatego w nią gramy. Nie zarabiamy na tym. Wielu z naszych chłopaków opuszcza zajęcia na uniwersytecie, by trenować i być tutaj. To dla nas świetna okazja, by porównać nasz poziom do najlepszych - przyznaje Portorykańczyk. Kilka tysięcy ludzi na trybunach? "Musisz pamiętać, że jesteśmy małą wyspą" Mimo wszystko siatkówka jest na karaibskiej wyspie dość popularna. Na niektóre mecze przychodzi nawet kilka tysięcy ludzi. Nieco lepiej od męskiej reprezentacji radzą sobie zresztą portorykańskie siatkarki. Tyle że tamtejsi kibice nie są tak wierni reprezentacji, jak polscy. - W Portoryko wszystko zależy od tego, jakie masz wyniki. Jeśli wygrywamy, kibiców jest całkiem dużo. Jeśli nie, przychodzi grupa lojalnych, siatkarskich fanów, nasze rodziny. Gdy w poprzednim roku szło nam nieźle, na mecze chodziło 3-4 tys. ludzi. Musisz pamiętać, że jesteśmy małą wyspą, która ma 3,3 mln mieszkańców. Siatkówka to u nas sport numer trzy albo cztery - opisuje Vargas. Akurat on pochodzi z rodziny o siatkarskich tradycjach. W kadrze gra z numerem 14, tym samym, z którym wcześniej w reprezentacji występował jego ojciec. Odbyła się zresztą specjalna uroczystość, w czasie której Vargas senior przekazał numer synowi. - Dla mnie to wielki honor i zaszczyt, by reprezentować mój kraj, moją rodzinę. Nawet kiedy o tym mówię, mam ciarki. Moi rodzice zrobili wiele, bym mógł tutaj być. Nie potrafię tego nawet opisać. Dali mi więcej niż wszystko. Inni chłopcy również dają z siebie maksimum, by reprezentować swoje rodziny i naszą wyspę - podkreśla siatkarz. Walka z rywalami i... jet lagiem. Portoryko przyjechało po naukę W pierwszym, przegranym 0:3 meczu z Tunezją, Portorykańczycy mieli kilka okazji, by nawiązać walkę z rywalami. Nie udało się ich wykorzystać, czego Vargas po spotkaniu bardzo żałował. Okazuje się jednak, że w tym meczu zawodnicy z Karaibów mieli dodatkowego przeciwnika. Był nim... jet lag. Do Europy przylecieli zaledwie trzy dni przed inauguracją turnieju. Zdążyli jeszcze rozegrać sparing z Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle. - To było dzień po naszym przylocie. Dzień przed meczem z Tunezją spałem tylko cztery godziny. To nie żadne usprawiedliwienie, mówię tylko, z czym musimy się mierzyć. Przez całe lato przygotowywaliśmy się w Ameryce, zagraliśmy w kilku turniejach. Ale tutaj poziom jest zdecydowanie wyższy. Mam nadzieję, że wyjedziemy stąd lepsi, niż przyjechaliśmy - zaznacza Vargas. Poniedziałkowy test będzie jednak dla Portorykańczyków bardzo trudny. Zmierzą się bowiem z Serbią, zdecydowanym faworytem grupy A, który na inaugurację turnieju pokonał 3:0 Ukrainę. - To dla nas wielka okazja, by się porównać. Nie możemy nic więcej zrobić. Musimy rywalizować i cieszyć się tym. Nie wszyscy z nas będą jeszcze mieli taką szansę. Z naszej wyspy daleko do takich zawodów, meczów w takiej atmosferze i na takim poziomie. Mamy jednak młody zespół, możemy się rozwijać - wierzy Vargas. Początek spotkania Serbia - Portoryko dziś o godz. 17.30. Transmisja z mistrzostw świata w siatkówce 2022 w Polsacie! Relacje w Interii Sport Specjalnym reporterem Interii w trakcie MŚ będzie Paweł Pyziak - od 30 lat związany z siatkówką były zawodnik, współpracownik PLS oraz PZPS, współprowadzący radiową audycję "3 sety z Wroną". Paweł z kamerą obserwuje poczynania Biało-czerwonych, przekazuje najbardziej gorące wiadomości i relacjonuje najciekawsze wydarzenia turnieju. Śledź na bieżąco "Zagrywkę Pyziaka" na sport.interia.pl oraz w naszych mediach społecznościowych - Facebooku, Instagramie, Twitterze, i TikToku oraz na YouTube. Telewizja Polsat jest oficjalnym nadawcą tegorocznych mistrzostw świata siatkarzy w Polsce i Słowenii. Dla kibiców oznacza to, że wszystkie 52 mecze tego turnieju mogą oglądać na żywo w Polsacie Sport, Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport News, a także online, na wielu urządzeniach w serwisie streamingowym Polsat Box Go. Skróty wszystkich meczów oraz wywiady, analizy i komentarze dostępne są także w serwisie sport.interia.pl. Szczegółowe informacje na temat transmisji z MŚ w kanałach sportowych Polsatu można znaleźć tutaj.