Drugi półfinał, ze względu na długi horror w pierwszym - między Polską a Brazylią - rozpoczął się z krótkim opóźnieniem. Niecodzienna passa Włochów na początku meczu Słoweńcy bardzo chcieli się zrewanżować Włochom i mieli powód. Pierwszy punkt w meczu zdobył Klement Cebulj, ale potem Włosi zanotowali rewelacyjną passę: zdobyli aż siedem punktów z rzędu (m.in. punkty w ataku Alessandra Michieletto, Simone Anzaniego i Daniele Lavii. Przy stanie 1-7 trener Gheorge Cretu postanowił coś zmienić: Rok Mozić wszedł za Tonceka Sterna. Słoweńcy nie załamali się jednak i potrafili doprowadzić do stanu 7-8. CZYTAJ TAKŻE: Polacy znów to zrobili! Zwycięstwo w pięciosetowym thrillerze! Teraz gra o złoto! Odtąd widzieliśmy cios za cios, ale kiedy Cebulj został zablokowany, Italia znowu zaczęła powiększać przewagę (19-14). Seta wygrali Włosi po błędzie Mozicia w ataku. Zielony Spodek spod góry Triglav W drugim secie Słoweńcy nie pozwolili sobie na taką chwilę dekoncentracji jak na początku drugiego seta choć pierwszy punkt po bloku zdobył Anzani. Potrafili zdobywać punkty zarówno w ataku jak i po świetnym bloku. Dopingowali ich jak mogli fani, którzy przyjechali za nimi spod góry Triglav, w Spodku było wiele seledynowych koszulek, takich samych w jakich grają słoweńscy siatkarze. Obie drużyny się rozstrzelały, obie zdobywały punkty po efektownych atakach. Włosi to jednak klasa, wyrafinowana klasa. Uzyskali przewagę w najwaznijeszym momencie tej części gry, a drugiego seta zakończyła nieudana zagrywka Mozicia, który nie utrzymał nerwów na wodzy. Początek trzeciego seta przypominał początek pierwszego. Włosi prowadzili już 5-0! Klement Cebulj i Alen Pajenk atakowali po autach, a dla Włochów punkty nienagannym blokiem zdobywał Anzani. Kolejny atak wreszcie wyszedł Cebuljowi i Słoweńcy odbili się od dna. Nie mieli nic do stracenia, porażka w secie oznaczała klęskę - zaczęli zbliżać się do Włochów (9-8, 11-10, 16-15) i... w końcu ich doszli (16-16), bo Lavia nadział się na potrójny blok! W ważnych momentach punkty z ataku zdobywał jednak dla Włochów Yuri Romano. Rozegrali też niezwykłą akcję w obronie, jedną z najpiękniejszych i najbardziej desperackich na tych mistrzostwach. Włoskich kibiców do ekstazy doprowadził ostatnią piłką oczywiście Romano. Włochy - Słowenia 3-0 (25-21, 25-22, 25-21) Włochy: Galassi, Gianelli, Michieletto, Romano, Lavia, Anzani, Balaso (l) Slowenia: Urnaut, Kozamernik, Stern, Cebulj, Pajenk, Ropret, Kovacić (l) oraz Mozić, Stalekar