Andrzej Klemba, Interia: Polacy drugi raz zagrają z Amerykanami, a stawką jest strefa medalowa mistrzostw świata. Małgorzata Niemczyk: Staram się podglądać, jaką formę prezentują nasi panowie. W niektórych momentach widać rzeczy, które należy poprawić lub dopracować. Do tej pory nie mieli jeszcze meczu na tzw. "żyletki". W pierwszym meczu w Katowicach w drużynie USA zabrakło rozgrywającego numer, 1 Micaha Christensona, ale w ćwierćfinale już zagra. - To pierwsze spotkanie poza ważnym z psychologicznego punktu zwycięstwem nic nam nie dawało. I tak jako gospodarze przed fazą pucharową bylibyśmy rozstawieni. Porażka w grupie nic by nie zmieniła. Teraz przekonamy się o faktycznej sile USA z Christensonem w składzie. Często tak bywa, że wygra się lub przegra z zespołem w grupie i trafia się na niego ponownie. Zwykle to zupełnie inne spotkanie, bo też stawka rośnie. Przegrany kończy występ w turnieju. Trzeba wziąć pod uwagę to, że nie wiemy, jakie były założenie taktyczne USA w meczu z nami. Było jasne, że obie drużyny wyjdą z grupy, więc można było przećwiczyć pewne elementy przed spotkaniem w fazie pucharowej. Nie kombinowaliśmy, że może lepiej z nimi przegrać, by trafić na nich później w fazie pucharowej. - Z mojego doświadczenia wynika, że za każdym razem, jeśli doszło do jakiejkolwiek kombinacji, to potem wychodziło to bokiem. Tak było podczas eliminacji w Baku do igrzysk olimpijskich w Atenach. Założyliśmy, że awansują Włoszki i Rosjanki, a my będziemy miały łatwiej w kolejnym turnieju kwalifikacyjnym. Zostałyśmy z niczym, bo w Baku najlepsze były Turczynki i Niemki, a my nie załapałyśmy się nawet na kolejne eliminacje. Nie możemy rozpamiętywać, że pokonaliśmy ich w grupie, a Amerykanie męczyli się z Turkami w 1/8 finału. Każdy mecz to inna historia i jeśli chcemy obronić tytuł, musimy wygrywać już do końca. Amerykanie męczyli się w meczu z Turcją, choć rozgrywający już wrócił. - Ten mecz odsłonił ich karty. Mogli wygrać gładko 3-0, a jednak Turcja napędziła im sporo strachu. To spotkanie nie szło po myśli Amerykanów, ale mieli właśnie Christensona. Bardzo mi się podobało jak rozgrywał. Potrafił w rożne miejsca posłać piłkę. Uruchamiał szybko ataki z drugiej linii i trzeba będzie na to bardzo uważać. Kolejne rzecz to Christenson bardzo często rozgrywał w pierwsze tempo i to nawet trzy razy z rzędu. Lubi też grać kolejny raz do zawodnika, który nie skończył poprzedniej akcji. By poczuł się, że wciąż potrafi punktować. Jakie są nasze atuty, a jakie wady? - Naszą szansą jest to, co już widzieliśmy w tych mistrzostwach, czyli zagrywka. Jeśli jest odpowiednio mocna, to gra nam się dużo łatwiej. Problem jest taki, że my dość powoli wchodzimy w mecz, a nie zaczynami z wysokiego "c". Maszyna się rozkręca dopiero po pewnym czasie, ale mam nadzieję, że z Amerykanami szybciej wejdziemy na właściwe obroty i wygramy. Duże rezerwy widzę na prawym ataku. Bartek Kurek powoli wchodzi w mecz i jeszcze nie gra tak jak potrafi. To powinna być bardzo silna strona, a nie do końca tak jest. Podoba mi się, że mamy bardzo równy skład. Nie jest tak, że jak jest problem, to gramy tylko do jednego zawodnika, a reszta się przygląda lub asekuruje. Dzięki temu rozgrywający ma komfort i może wybierać spośród kilku rozwiązań. Zawsze pod tym względem podziwiałam reprezentacje Brazylii zarówno męską, jak i żeńską. Tam właściwie nigdy nie było, że jest tylko numer 1. Oni wygrywali właśnie dzięki całej drużynie. Tego sobie życzę, by Polska była zespołem, w którym rozgrywający ma dużą swobodę w graniu. Jak pokonać Amerykanów? - Nie można dać im złapać rytmu. To są wojownicy, ale jeśli dostaną kilka "czap", to zejdzie z nich trochę powietrza. Kiedy skończą kilka akcji, a do tego w widowiskowy sposób, nakręcają się podwójnie. To ich bardzo napędza i nie można im na to pozwolić. Trzymam kciuki, by Polacy wrócili do Spodka, a ten znów "odleci" po złoto. Nikola Grbić dopiero od kilku miesięcy buduje reprezentację Polski, dla której najważniejszą imprezą będą igrzyska olimpijskie. Oczywiście mistrzostwa świata rozgrywane u siebie też są niezwykle istotne. Jak pani się podoba ten zespół? - Dajmy chłopakom szansę i nie róbmy im presji. Jeśli wygrają mistrzostwo świata po raz trzeci z rzędu, będziemy się bardzo cieszyć. Jeżeli się nie uda, to skupimy się na igrzyskach. To rzeczywiście jest kadra budowana pod występ w Paryżu. Transmisja z mistrzostw świata w siatkówce 2022 w Polsacie! Relacje w Interii Sport Specjalnym reporterem Interii w trakcie MŚ będzie Paweł Pyziak - od 30 lat związany z siatkówką były zawodnik, współpracownik PLS oraz PZPS, współprowadzący radiową audycję "3 sety z Wroną". Paweł z kamerą obserwuje poczynania Biało-czerwonych, przekazuje najbardziej gorące wiadomości i relacjonuje najciekawsze wydarzenia turnieju. Śledź na bieżąco "Zagrywkę Pyziaka" na sport.interia.pl oraz w naszych mediach społecznościowych - Facebooku, Instagramie, Twitterze, i TikToku oraz na YouTube. Telewizja Polsat jest oficjalnym nadawcą tegorocznych mistrzostw świata siatkarzy w Polsce i Słowenii. Dla kibiców oznacza to, że wszystkie 52 mecze tego turnieju mogą oglądać na żywo w Polsacie Sport, Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport News, a także online, na wielu urządzeniach w serwisie streamingowym Polsat Box Go. Skróty wszystkich meczów oraz wywiady, analizy i komentarze dostępne są także w serwisie sport.interia.pl. Szczegółowe informacje na temat transmisji z MŚ w kanałach sportowych Polsatu można znaleźć tutaj.