Damian Gołąb: Wśród 14 zawodników, których wybrał do kadry Nikola Grbić, to pozycja pana i Mateusza Poręby była chyba najbardziej niepewna. Przed ogłoszeniem kadry było trochę stresu, nerwów? Bartosz Kwolek, przyjmujący reprezentacji Polski, mistrz świata z 2018 r.: Nie wiem, jak Mati, ale ja nie narzucałem na siebie zbędnej presji. Starałem się robić wszystko, co mogę, żeby w tej czternastce na mistrzostwa się znaleźć. Udało się i zamykam ten okres przygotowawczy. Trener mówił, że może pan pomóc w przyjęciu, ataku, zagrywce. Widać jednak, że raczej w roli tzw. “zadaniowca" niż zawodnika pierwszego składu. Jak pan do tego podchodzi? - Na mistrzostwach będzie już na tyle duża presja i wymagania, że raczej będziemy grać mecze jedną, pierwszą szóstką. I zmian pewnie nie będzie zbyt dużo, chyba że coś działoby się zdrowotnie. Nastawiam się na to, że będę wykorzystywany przy jakichś zadaniach, jak zagrywka, przyjęcie. Taki jest plan, na to jestem gotowy. Bartosz Kwolek: Okres rozkwitu już za mną W ostatnim sezonie pana poprzedni klub, Projekt Warszawa, nie osiągnął wyników, jakie zakładaliście. Dla pana lato z reprezentacją to nowe otwarcie? - Na pewno. Cały okres wakacyjny, kadrowy - plus zmiana klubu - wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie. Naprawdę potrzebowałem nowego rozdania. Cieszę się, że tak się to wszystko zaczyna, że załapałem się do czternastki na mistrzostwa. I mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Jak Bartosz Kwolek zmienił się od poprzednich mistrzostw świata, zakończonych wygranym finałem? - Ciężko mówić o sobie, lepiej pytać trenera czy chłopaków, z którymi grałem przez ten czas. Mam nadzieję, że jeśli się zmieniłem, to tylko na lepsze. Na pewno złapałem doświadczenie niezbędne do gry na wyższym poziomie. Ale, szczerze mówiąc, okres rozkwitu już za mną. Teraz bardziej będę starał się utrzymywać to, co już kiedyś zbudowałem, by forma trwała jak najdłużej. Nie za szybko na koniec rozkwitu? - Nie, zawsze myślałem, że 25 lat to już wiek, w którym wchodzisz w dorosłą siatkówkę. Wymagania wobec ciebie są już na określonym poziomie. Nie możesz wejść, jak młody zawodnik, i raz “strzelić" w aut, raz w trzeci metr, i jakoś się wyrówna. Teraz już te wymagania się zmieniły, muszę trzymać odpowiedni poziom. Sam to czuję - z każdym rokiem będę miał wobec siebie jeszcze większe wymagania. Życiowo też wiele się u pana zmienia? Wkrótce narodziny pana dziecka. - Dużo się zmieniło. Jeszcze czekamy na "młodego", jeszcze chwila. Była jednak przeprowadzka do Zawiercia, do nowego domu. To dla mnie nowość, jeszcze nie zmieniałem miasta w seniorskiej siatkówce. Na razie wszystko przebiega dobrze, mały jest zdrowy, moja kobieta też. Wszystko w jak najlepszym porządku, byle tak dalej. Kadra mniej doświadczona, ale głodna sukcesów Jak porównać mistrzowską kadrę sprzed czterech lat do obecnej? - Dzisiejsza jest mniej doświadczona i młodsza, ale na pewno głodna sukcesów. I gry na najwyższym poziomie. Wydaje mi się, że to klucz do tego, by wygrywać. Z każdym zwycięstwem będziemy się nakręcać. Trudno porównać te dwie kadry, z pierwszej szóstki sprzed czterech lat zostało tylko dwóch zawodników, może trzech. Patrząc na cały skład, Grbić zabrał na tegoroczny turniej siedmiu zawodników z tamtej drużyny. - To będzie mieszanka chłopaków, którzy swoje wygrali i przegrali, z tymi, którzy są głodni sukcesów, na fali wznoszącej. Ta mieszanka jest ciekawa i mam nadzieję, że wypali. W reprezentacji brakuje kilku siatkarzy, którzy grali w niej od lat, m.in. Michała Kubiaka, Fabiana Drzyzgi czy Piotra Nowakowskiego. Bez nich wewnątrz drużyny wiele się zmieniło? - Nie. W kadrze, odkąd pamiętam, zawsze atmosfera była na wysokim poziomie. Co by się nie działo, czy przegrywaliśmy, czy wygrywaliśmy, zawsze trzymaliśmy się razem. I to było jej dużym plusem: zawsze potrafiliśmy się podnieść. Wydarzenia boiskowe czy pozaboiskowe nie mogły nas złamać. Sportowcy często nie lubią mówić o celach, konkretnym wyniku. Jak jest z tym u pana? - Jedziemy na mistrzostwa, żeby wygrać. Nie ma chyba innego tematu. Gdybyśmy myśleli inaczej, bez sensu tam jechać. Wiadomo, że będzie ciężko, ale każdy turniej jest ciężki. Każda drużyna ma wzloty i upadki. Trzeba cały czas dawać z siebie “maksa" i liczyć na to, że my zagramy dobrze, a przeciwnicy gorzej niż zawsze. I tyle. Najgroźniejsi rywale? - Oj, tych drużyn jest naprawdę dużo. Są jakieś mniejsze czy większe zmiany, kontuzje. Ale wydaje mi się, że koniec końców karty będą rozdawać najbardziej doświadczone zespoły. Wiadomo, że USA jest mocnym kandydatem do tego, by być w strefie medalowej. Wydaje mi się, że Brazylijczycy, nawet po tych małych perturbacjach, które mają, nadal są groźni. Nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Jest też kilka niewiadomych. Zawsze groźna jest Słowenia, do formy mogą dojść Serbowie. Poza tym Francuzi, Argentyńczycy - to bardzo techniczne zespoły. Jest z kim grać. Rozmawiał Damian Gołąb Bądźcie z nami Specjalnym reporterem Interii w trakcie MŚ będzie Paweł Pyziak - od 30 lat związany z siatkówką były zawodnik, współpracownik PLS oraz PZPS, współprowadzący radiową audycję "3 sety z Wroną". Paweł z kamerą obserwuje poczynania Biało-czerwonych, przekazuje najbardziej gorące wiadomości i relacjonuje najciekawsze wydarzenia turnieju. Śledź na bieżąco "Zagrywkę Pyziaka" na sport.interia.pl oraz w naszych mediach społecznościowych - Facebooku, Instagramie, Twitterze, i TikToku oraz na YouTube. Telewizja Polsat jest oficjalnym nadawcą tegorocznych mistrzostw świata siatkarzy w Polsce i Słowenii. Dla kibiców oznacza to, że wszystkie 52 mecze tego turnieju mogą oglądać na żywo w Polsacie Sport, Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport News, a także online, na wielu urządzeniach w serwisie streamingowym Polsat Box Go. Skróty wszystkich meczów oraz wywiady, analizy i komentarze dostępne są także w serwisie sport.interia.pl. Szczegółowe informacje na temat transmisji z MŚ w kanałach sportowych Polsatu można znaleźć tutaj.