Ciekawostką jest fakt, że USA i Turcja nigdy dotąd ze sobą nie zagrały. Było to zatem pierwsze spotkanie obu drużyn, którego stawką był ćwierćfinał siatkarskiego mundialu. Amerykanie dali się wyszumieć Turkom, a potem wygrali pierwszego seta Oczywistym faworytem tego meczu byli Amerykanie. Każdy inny wynik niż zdecydowane zwycięstwo nad Turkami byłby sensacją. Turcja zakończyła grę w grupie z bilansem dwóch wygranych i jednej przegranej. Siatkarze znad Bosforu najpierw zwyciężyli Chiny 3:0, aby przegrać 0:3 z wyżej notowanymi Włochami 0:3. W trzecim starciu Turcy okazali się lepsi od Kanadyjczyków, znowu wygrywając 3:0. Już od 2018 roku trenerem jest Nedim Ozbey, doświadczony 67-letni szkoleniowiec, federacja cała mu czas na budowę drużyny. Turcy są coraz silniejsi, ale jednak z Amerykanami nie mieli szans. CZYTAJ TAKŻE: Polska murowanym faworytem. Potknięcie nie wchodzi w grę Mecz rozpoczął się serwem Jeffreya Jendryka i ataku w aut Bedirhana Bulbula. U Amerykanów bardzo szwankowało przyjęcie, Turcy utrzymywali kontakt punktowy i nawet prowadzili (2-1, 6-5, 7-6), kiedy jednak Amerykanom zaczęły wychodzić ataki (zbicia Toreya Defalco czy Aarona Russella) sytuacja się odwróciła. Seta zakończył sprytnym zagraniem Andy Smith. To nie był nadzwyczajny set w wykonaniu Amerykanów, ale i tak wygrali. Turcja nieoczekiwanie zmartwychwstaje Smith dobrze zakończył pierwszego seta i dobrze rozpoczął drugiego. Niżsi tureccy skrzydłowi nie byli w stanie przebić się przez amerykański blok, z kolei Amerykanie wbijali gwoździe jeden po drugim (Russell, Smith czy Micah Christensen). Dla Turków punktował głównie w ataku Adis Lagumdzija (w drugim secie jego siedem udanych akcji ofensywnych), ale nie miał skutecznego wsparcia kolegów. Wyglądało jakby Amerykanie nie grali na sto procent możliwości, a i tak ich przewaga rosła. W tej części znokautowali więc Turków, set zakończył nieudany serw Faika Sameta Gunesa. W trzecim secie Amerykanie grali rozluźnieni. Obie drużyny popełniały trochę błędów, choćby w zagrywce. Ataki szły w aut, zawodnicy dotykali siatki. Przykład? Przy stanie 7-7 Lagumdzija zatrzymany został przez blok, ale według sędziego był błąd dotknięcia siatki po stronie USA. Amerykanie byli chyba zbyt rozochoceni, prowadzenie Turków rosło (13-9), nic dziwnego, że zniecierpliwiony trener John Speraw wziął czas. Nic to nie dało, Turcy tego seta już z rąk nie wypuścili. Rozdrażnieni Amerykanie w czwartym secie zaczęli od skutecznych ataków w wykonaniu Smitha i Andersona, ale rywale poczuli, że mogą zmienić losy meczu i wkrótce wyszli na prowadzenie. Speraw poprosił o czas przy stanie 6-3 dla Turcji. Uśmiechy zeszły reprezentantom USA z ust, bo Turcy mieli bodaj najlepszy moment w meczu (9-4, 11-5, 14-8). Turcy zdobyli w ataku kilka punktów z rzędu (podobał się Baturalp Gungor). Mało kto wierzył, że będą w stanie aż tak się podnieść. Pod koniec seta to oni zaczęli się uśmiechać. Wyciągali niesamowite piłki i w efekcie doprowadzili do tie-breaku w pięknym stylu! Tie-break i awans dla USA Piąty set zaczął się od błędu drużyny USA. Rywalizacja stała pod znakiem dużej nerwowości, jednocześnie siatkarze wznosili się na wyżyny. Świetnie atakował Adis Lagumdzija. Cios za cios, jak to się świetnie oglądało (4-4, 5-5, 6-6, 7-7, 8-8, 9-9, 10-10, 11-11, 12-12)! Potem górę wzięło doświadczenie Amerykanów. W najważniejszym momencie Lagumdżija posłał piłkę w aut i podopieczni Sperawa wyszli na prowadzenie 14-12. Zdusili ten mecz kiedy trzeba było i po akcji Christensona wygrali mecz. Od sensacji było o włos, jednak ostatecznie do niej nie doszło. USA czeka w ćwierćfinale na zwycięzcę meczu Polska - Tunezja. USA - Turcja 3-2 (25-21, 25-17, 22-25, 19-25, 15-12) USA: Anderson, A. Russell, Jendryk, Defalco, Christensen, Smith, Shoji (l) oraz K. Russell, Avarell, Ensing, Muagututia Turcja: Gungor, Subasi, A.Lagumdzija, Eksi, Bulbul, Gunes, Done (l) oraz M.Lagumdzija, Ulu, Toy, Bayraktar (l)