Po dwóch pasjonujących i zwycięskich bataliach w ćwierćfinale oraz półfinale polscy siatkarze w końcu trafili na zespół lepszy od siebie. W meczu o złoto przegrali z Włochami 1:3. Zdołali wygrać tylko w pierwszym secie. Grbić przekonuje, że tym razem rywale byli znacznie lepsi. - W finale tylko potwierdzili świetną formę z całego turnieju. Atakowali, dotykali piłki w obronie, zdobywali po kilka punktów z rzędy. To rodzaj siatkówki, której możemy się uczyć. To cierpliwość, której potrzebujemy w takich meczach, z takimi przeciwnikami - mówi trener polskiej kadry. Polska - Włochy. "Zobaczyłem, że część moich zawodników ma trudności" Po finale Serb nawiązał także do dwóch zwycięskich tie-breaków z Amerykanami i Brazylijczykami. - Jedyne, czego żałuję, to fakt, że zużyliśmy nieco zbyt dużo energii w ćwierćfinale i półfinale. Na to jednak nie można zbyt wiele poradzić. Nie mówię jedynie o energii fizycznej, ale również emocjonalnej. To były prawdziwe rollercoastery emocji. Wielu chłopaków doświadczyło tego po raz pierwszy w roli podstawowych zawodników - podkreśla Grbić. Trener reprezentacji Polski zaznacza równocześnie, że jest dumny ze swoich zawodników i liczy, że w kolejnym sezonie w jego drużynie utrzyma się podobny duch. A zespół nadal będzie się rozwijać, tak jak to miało miejsce tego lata. W czasie finału Grbić dokonywał wielu zmian. Próbował znaleźć rozwiązanie na rywali, wprowadzając na parkiet Łukasza Kaczmarka, Grzegorza Łomacza czy Tomasza Fornala. Dokonywał większej liczby zmian niż zazwyczaj, i to już od drugiego seta. Dlaczego? - Zobaczyłem, że część moich zawodników ma trudności. Chciałem dać im nieco oddechu. To frustrujące, gdy grasz najlepiej, jak możesz, a nie wygrywasz. I było to widać w czwartym secie: zdobywaliśmy punkty, naciskaliśmy, a rywale byli wszędzie. Trudno grać w takich warunkach. Mierzyliśmy się jednak z silniejszym przeciwnikiem - uważa trener. Czy Leon mógł pomóc w finale MŚ? "A jak myślicie?" Przed turniejem jedną z najszerzej dyskutowanych kwestii dotyczących polskiej kadry był brak powołania dla Wilfredo Leona. Przyjmujący latem przeszedł operację i starał się wrócić do zdrowia i formy do samego końca przygotowań, ale ostatecznie Grbić stwierdził, że Leon nie będzie w stanie pomóc drużynie. Po finale Serb usłyszał pytanie o tę decyzję: co mogłoby się stać, gdyby przyjmujący mógł wejść w meczu z Włochami na przykład na zagrywkę. - A jak myślicie? To były momenty, w których Bartosz Kurek, który jest doświadczony, zdrowy, świetnie przygotowany fizycznie i miliony razy radził sobie z takimi sytuacjami, przeżywał problemy. Śliwka miał trudności, Janusz, wszyscy. A oni byli świetnie przygotowani fizycznie, emocjonalnie, grali ze sobą cztery miesiące. W mojej głowie panuje spokój co do tej decyzji. Teraz, gdy wszystko się skończyło, nie sądzę, że popełniliśmy w tej sprawie błędy. Myślę, że chłopakom należą się pochwały za to, co zrobili, jak dobrze prezentowali się przez całe lato, nie tylko na MŚ. Mam nadzieję, że będziemy kontynuować z tego poziomu w kolejnym sezonie - uzasadnia Grbić Reprezentacja prowadzona przez Serba kończy pierwszy sezon z dwoma medalami dużych imprez - przed mistrzostwami świata zdobyła również brąz Ligi Narodów.