Za sterami trener, który od początku był faworytem prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Brązowy medal na pierwszym turnieju odmienionej reprezentacji. Tylko trzy porażki. A jednak atmosfera wokół kadry na tydzień przed startem mistrzostw świata to nie sielanka. Mącą ją dwie kwestie. Pierwsza to brak w kadrze Leona. Grbić cierpliwie tłumaczy, że nie chce ryzykować kontuzji siatkarza, który nie jest jeszcze na odpowiednim poziomie. I zapewnia, że 29-letni zawodnik przyjął jego argumenty. Tyle oficjalnej wersji. Poza nią są jednak jeszcze media społecznościowe, w których Leon w ostatnich dniach stał się bardziej aktywny. Od weekendu zamieścił kilka filmików, na których demonstruje swoją sprawność. Skacze, przyjmuje, atakuje - między innymi w akompaniamencie muzyki z filmu “Rocky". A konkretnie ze sceny, w trakcie której główny bohater wykuwał formę na najważniejszą walkę. Leon nic nie mówi, ale swoją postawą krzyczy: “patrzcie, jestem gotowy!". I choć decyzję Grbicia popierają byli siatkarze i trenerzy - m.in. Waldemar Wspaniały czy Michał Ruciak - zostawieniem Leona w domu selekcjoner również podjął ryzyko. Jeśli kadrze na mundialu powinie się noga i zabraknie siły ognia, brak Leona będzie koronnym argumentem dla przeciwników Grbicia. Co z formą polskich siatkarzy? "Potrzebujemy grania" Na razie jednak selekcjoner ma ich niewielu, choć drugą kwestią pozostaje forma polskich siatkarzy na tydzień przed najważniejszym turniejem sezonu. W sobotnim, towarzyskim spotkaniu z Ukrainą wygrali 3:2, ale nie zachwycili. Wytłumaczeniem miały być ciężkie treningi. W Krakowie jest ich już mniej, bo Memoriał Wagnera powinien przynieść przynajmniej przedsmak mundialowej formy. Tylko tyle, bo to jednak wciąż turniej towarzyski. - Potrzebujemy grania. Mieliśmy dwa, trzy tygodnie ciężkich treningów, teraz trzeba grać, łapać rytm meczowy - podkreśla libero Jakub Popiwczak. W Tauron Arenie jego i pozostałych reprezentantów czekają starcia z mocnymi rywalami. Każdy z nich ma jednak problemy. Tylko pierwszy przeciwnik, czyli Iran, awansował do turnieju finałowego Ligi Narodów. Tam był o włos od wyeliminowania “biało-czerwonych" - pokonał ich zresztą wcześniej w fazie zasadniczej - i pokazał się ze świetnej strony. Tyle że tuż przed wylotem kadrą wstrząsnęła niespodziewana rezygnacja Seyeda Mousaviego. Najpierw wrócił do reprezentacji, potem został wybrany jej kapitanem, po czym opuścił zgrupowanie, narzekając na warunki, w jakich pracuje drużyna. Już po tej sytuacji Iran przegrał w Radomiu sparing z Ukrainą. Argentyńczycy i Serbowie mieli zaś trudny początek lata. Zwłaszcza ci drudzy słabo spisywali się w Lidze Narodów, trener Igor Kolaković dał w niej odpocząć m.in. Urosowi Kovaceviciowi. Sporo testował także trener Argentyńczyków Marcelo Mendez. Dopiero do Krakowa oba zespoły przyjeżdżają w absolutnie podstawowych zestawieniach. Memoriał odzyskuje prestiż. Znów mocna obsada Sam Memoriał Wagnera, rozgrywany na cześć trenera złotych medalistów MŚ i igrzysk olimpijskich, również odzyskuje blask. Nazywany najważniejszym towarzyskim turniejem świata znów może poszczycić się mocną obsadą. Przed dwoma laty memoriał odwołano z powodu pandemii, przed rokiem niewiele drużyn chciało ryzykować przylot na turniej tuż przed igrzyskami. W efekcie “biało-czerwoni" mierzyli się z Azerbejdżanem, Egiptem i Norwegią. - To nasz ostatni sprawdzian przed MŚ. Mocni przeciwnicy, zobaczymy, w jakiej jesteśmy dyspozycji. Będziemy mieli lekki przedsmak atmosfery, która będzie na MŚ. Liczymy na wspaniały doping i pełne hale. Nie mogę się doczekać, lubię grać turnieje - mówi środkowy Mateusz Bieniek. Na każdym z meczów środkowego i jego kolegów w Tauron Arenie ma się pojawić ponad 10 tysięcy kibiców. Do tej pory Polska wygrała dziewięć z osiemnastu edycji Memoriału Wagnera. Na najwyższym stopniu podium “biało-czerwoni" stanęli m.in. przed czterema laty, później powtarzając ten sukces na MŚ. Początek spotkania Polska - Iran o godz. 20. Transmisja w Polsacie Sport i na Polsat Box Go, relacja tekstowa w Interii. CZYTAJ TEŻ: Polski siatkarz broni kolegów. "Jeśli ktoś używa idiotycznych argumentów..."