Reprezentacja Polski siatkarzy od lat zapewnia kibicom emocje i przywozi medale z wielkich imprez. W ostatnich sezonach niemal z każdych zawodów - poza igrzyskami olimpijskimi. Oczekiwania kibiców są więc duże, siatkarze w czasie meczów kadry są śledzeni przez miliony ludzi. Z tym nieodzownie wiąże się presja. Dlatego apel Grbicia tuż przed mistrzostwami świata był sporym zaskoczeniem. - Spróbujmy pomóc tym chłopakom być najlepszymi jacy potrafią być. Jeśli będziemy nakładać na nich presję, komentować negatywnie ich słabsze występy, to nie pomoże im się odbudować. To po prostu ich spali, bo nałoży na nich presję - przekonywał w wywiadzie opublikowanym przez Polski Związek Piłki Siatkowej. Mimo to występy jego drużyny na mistrzostwach świata były szeroko komentowane przez ekspertów, dziennikarzy i kibiców. Zawodnicy siłą rzeczy musieli więc mierzyć się z presją. Niektórzy, jak Aleksander Śliwka, przekonywali, że nie śledzą medialnych doniesień. Inni, jak Tomasz Fornal, zwracali uwagę, że każdy z zawodników ma media społecznościowe i nie jest w stanie odciąć się od informacji. - Znam moich zawodników. Gdy pojawiają się pewne newsy, powstają różne dyskusje o tym, czy Leon powinien być z nami, czy grać powinien Śliwka, czy może Fornal... Macie prawo mieć wątpliwości. Ale jedna sprawa to je mieć, a druga to pisanie o tym artykułów. Ludzie je komentują, a zawodnicy, których dotyczą, czytają. Nawet jeśli mówię im, by tego nie robić, bo autorami większości komentarzy są ludzie, którzy wielu rzeczy nie rozumieją, nie mają pełnego obrazu sytuacji - ocenia już po mistrzostwach Grbić. Mistrzostwa świata w siatkówce. "Starałem się ich chronić" W trakcie turnieju wymowne bywały także reakcje siatkarzy. Gdy pojawił się temat ewentualnych kalkulacji na zakończenie fazy grupowej, Bartosz Kurek ironizował, że w takim razie “ustalone, przegrywamy". Kiedy z kolei po spotkaniu z Tunezją jeden z dziennikarzy pochwalił Śliwkę, przypominając jednak o nieco słabszych występach we wcześniejszych meczach, przyjmujący odcinał się, że nie dzieli spotkań na lepsze i gorsze. A gdy Śliwka świetnie wypadł w ćwierćfinale, Kurek doskoczył do niego po ostatnim gwizdku i wskazywał bohaterem spotkania. Przez część turnieju sporo mówiło się też o słabszej formie Pawła Zatorskiego. To wszystko w mniejszym lub większym stopniu docierało do drużyny. Wszyscy siatkarze z presją sobie poradzili, czego najlepszym dowodem były batalie w ćwierćfinale i półfinale turnieju. Grbić jednak przyznaje, że szum wokół zawodników czasami miał na nich wpływ. - Zauważyłem, że niektórzy nie byli spokojni. Widziałem, że te rzeczy ich niepokoiły. A kiedy dołożysz to do istniejącej presji, do tego, że ogląda cię tylu widzów, i jeszcze czytasz o sobie takie rzeczy, możesz zacząć myśleć, że cała Polska uważa, że nie jesteś wystarczająco dobry lub powinieneś coś zrobić. To niepokoi siatkarzy. Część z tych chłopaków ma mnóstwo doświadczenia, ale to nie jest łatwe. Starałem się ich chronić - podkreśla trener. Nikola Grbić nie był zaskoczony. Ale presja będzie tylko rosła Mimo wszystko Serb twierdzi, że nie był zaskoczony skalą presji, jaką w Polsce nakłada się na zawodników. Przywołuje przykład swojej ojczyzny, w której brak medalu przez lata bywał określany jako “katastrofa". Sam po latach gry na najwyższym poziomie, pracą z reprezentacją Serbii i czołowymi klubami Europy, wydaje się na presję odporny. W czasie meczów zachowuje kamienną twarz, po nich cierpliwie odpowiada na pytania dziennikarzy, zachowuje swobodę w trakcie pomeczowych wywiadów. I przekonuje, że opinie o jego pracy i wyborach nie mają na niego wpływu. - Nie jestem w stanie nic zrobić z oczekiwaniami innych ludzi. Ktoś mnie nie lubi, bo uważa, że powinienem grać z Kubiakiem, Fabianem [Drzyzgą - przyp. red.], Leonem, Nowakowskim. Ktoś inny pyta, dlaczego zabrałem Butryna na finały Ligi Narodów, a na mistrzostwa świata nie. Nie chcę jednak nikogo o nic prosić. (...) Moją pracą jest doprowadzenie do sytuacji, w której moi zawodnicy i drużyna będą grać najlepiej, jak to możliwe - zaznacza. I dodaje: - Ale nie interesuje mnie, co ludzie myśleli o moich wyborach. (...) Każdy jest generałem po bitwie, wtedy wie lepiej. Jestem wdzięczny zawodnikom, którzy za mną podążyli, uwierzyli mi i podnosili swój poziom. Tylko to jest dla mnie ważne. Pierwszy sezon reprezentacja Grbicia zdała na wysoką ocenę. Jako jedyna drużyna zdobyła medal i w Lidze Narodów, i na mistrzostwach świata. Po takim sukcesie presja będzie jednak tylko rosła. Jej apogeum nastąpi za dwa lata na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.