Wśród 14 zawodników powołanych przez Grbicia na zbliżające się mistrzostwa świata jest siedmiu złotych medalistów sprzed czterech lat. Najważniejszą rolę do odegrania w odmienionej kadrze otrzymał Bartosz Kurek, MVP tamtego turnieju, który został kapitanem drużyny. W podstawowym składzie nadal grają Paweł Zatorski i Mateusz Bieniek. Wśród mistrzów świata jest także Łomacz. Jego rola również się nie zmieniła. Tyle że to oznacza rozpoczynanie kolejnych meczów w kwadracie dla rezerwowych. Serbski trener mocno postawił na 28-letniego Marcina Janusza, który po raz pierwszy jedzie na dużą siatkarską imprezę. Starszy o siedem lat Łomacz zaczynał wśród rezerwowych wszystkie mecze niedawnego Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. W 19 spotkaniach, jakie reprezentacja Polski rozegrała dotąd pod wodzą Grbicia, tylko raz znalazł się w podstawowym składzie - w spotkaniu Ligi Narodów z Australią. A przecież to najstarszy zawodnik w polskiej ekipie, który na mundialu debiutował już 12 lat temu. - Jestem najstarszy już od paru lat, tak akurat wychodzi. Ale czuję się młodo. Na pewno Marcin teraz gra bardzo dobrze, jest numerem jeden. A ja, kiedy mogę, pomagam zespołowi - podkreśla Łomacz. Resztki starej gwardii i wakacje z Kubiakiem Doświadczony rozgrywający rzeczywiście był najstarszym siatkarzem również u Heynena. Tyle że wtedy trzon kadry stanowili zawodnicy, którzy podobnie jak on urodzili się pod koniec lat 80. Piotr Nowakowski jest młodszy od Łomacza zaledwie o dwa miesiące, Michał Kubiak o cztery. Do tego grona można doliczyć też Damiana Wojtaszka i Dawida Konarskiego. Dziś żadnego z nich nie ma w kadrze. Wśród zawodników powołanych przez Heynena oprócz Łomacza w latach 80. urodzili się jedynie Kurek i Karol Kłos. - Stara gwardia trzyma się razem? Za dużo tej starej gwardii już nie ma - uśmiecha się rozgrywający. - Wszyscy trzymamy się razem, cała czternastka, zawsze tak było. Kształt zespołu jest totalnie inny niż ten, w którym byłem przez większość czasu w reprezentacji. Ale to dla mnie bardzo ważna drużyna, zależy mi na niej nie mniej niż wcześniej. Ze “starą gwardią" weteran polskiej kadry wciąż ma jednak kontakt na gruncie towarzyskim. Po finałach Ligi Narodów kilka dni wolnych od treningów spędził na Majorce, gdzie wypoczywał m.in. w towarzystwie Kubiaka i Wojtaszka. Grzegorz Łomacz "wiecznie drugi". Postawił na niego tylko Antiga W przeciwieństwie choćby do byłego kapitana kadry, Łomacz kontrowersyjnych wypowiedzi unika. Po meczach to nie przy nim ustawiają się zwykle wianuszki dziennikarzy. Swoją rolę w drużynie również akceptuje bez niepotrzebnych emocji. U Grbicia wchodzi na parkiet w ramach podwójnej zmiany, wraz z Łukaszem Kaczmarkiem - podobnie było na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Z życiem drugiego rozgrywającego Łomacz godzi się od lat. Na pierwszy wielki turniej pojechał z kadrą już w roku 2010. Wówczas trener Daniel Castellani wybrał go na zmiennika Pawła Zagumnego na mistrzostwach świata. Łomacz z bliska podpatrywał wybitnego rozgrywającego, ale jego następcą nie został. Wypadł z reprezentacji na pięć lat, przegapił m.in. “złote" mistrzostwa świata w 2014 r. Stephane Antiga postawił na niego dopiero rok później, gdy w drużynie nie było już Zagumnego. Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro francuski trener powierzył mu nawet stery kadry. To był jedyny wielki turniej, na którym Łomacz odgrywał pierwszoplanową rolę. Przeznaczenia drużyny nie zmienił, skończyło się ćwierćfinałową porażką ze Stanami Zjednoczonymi. Później Łomacz był już zmiennikiem Drzyzgi. To właśnie na niego zdecydowanie postawił Heynen, a starszy z rozgrywających rzadko grywał w podstawowym składzie - na poprzednim mundialu rozpoczął w pierwszej szóstce tylko dwa z 12 meczów. W kolejnych latach Heynen szukał zresztą dla niego alternatywy, dając szanse Marcinowi Komendzie. Łomacz o swojej roli w kadrze: Mniej to przeżywam Grbić woli jednak Łomacza. Drzyzgi nie zmieścił nawet na szerokiej liście powołanych. Co prawda sporo szans w Lidze Narodów dostał debiutujący w kadrze Jan Firlej, ale Serb miejsce w ostatecznej kadrze zachował dla Łomacza. Tyle że doświadczony siatkarz na najbliższym turnieju może mieć jeszcze mniej okazji do gry niż przed czterema laty. Tym razem “biało-czerwoni" rozegrają bowiem na mistrzostwach świata maksymalnie siedem spotkań. Rozgrywający znów będzie musiał być gotowy głównie na kilkuminutowe wejścia na boisko. - Trochę doświadczenia na karku już mam, mniej to przeżywam. Wejścia są mniej stresujące. Ale cały czas czuję adrenalinę, lubię pomagać reprezentacji. Jak zmieniłem się od ostatnich mistrzostw świata? Nie za dużo. Dalej robię swoje, tyle, ile mogę. Pracujemy ciężko na treningach, każdy wspiera każdego, pomaga. Też próbuję tak robić - zaznacza Łomacz. Trzecie mistrzostwa świata weteran polskiej kadry rozpocznie w piątek. Już dziś, w ostatnim teście przed mundialem, “biało-czerwoni" zagrają w katowickim Spodku z Argentyną. Początek spotkania o godz. 20.30. Transmisja w Polsacie Sport i na Polsat Box Go, relacja tekstowa w Interii. CZYTAJ TEŻ: To on był najlepszym polskim siatkarzem w próbie generalnej przed mundialem