As polskiej kadry zdemaskował Grbicia. Wyszła cała prawda tuż przed półfinałem
- Czy trener stawia mnie za przykład? Zdarzyło się raz, nawet na tych mistrzostwach świata. I tak naprawdę nie wiedziałem, w którą stronę się patrzeć (śmiech). Z jednej strony było mi naprawdę bardzo przyjemnie, bo bywały takie okresy współpracy z trenerem Nikolą, że na każdym treningu naprawdę wiercił mi palcem nie powiem gdzie. Cały czas mnie poprawiał, a tutaj dał mnie jako przykład zawodnika, który jest zawsze na w miarę wysokim poziomie i z tego poziomu nie schodzi - mówi Kamil Semeniuk, bardzo drobiazgowo opisując trenera Grbicia w rozmowie z gronem polskich dziennikarzy na Filipinach.

Artur Gac, Interia: Kamil, obserwując, jak cała wasza grupa funkcjonuje na mistrzostwach świata, bardzo mocno zmieniona personalnie względem tej z igrzysk olimpijskich w Paryżu, to przede wszystkim widzisz co?
Kamil Semeniuk, przyjmujący reprezentacji Polski: - Na pewno ta kadra w porównaniu do tego, co było w roku olimpijskim, dużo się zmieniła. Charaktery też się troszeczkę pozmieniały, przyszło trochę świeżej krwi w postaci Maksa i Kuby Nowaka, a także nieco starej-świeżej krwi w postaci zawodników, którzy w którymś etapie przygotowań kończyli swoją przygodę z reprezentacją, a teraz są z nami tutaj do samego końca. Więc ta reprezentacja może trochę inaczej funkcjonuje, ale w najważniejszych momentach, czyli jak prezentujemy się na treningach i jak wyglądamy na meczach, aż tak diametralnej zmiany nie widać. Myślę, że to też jest pokłosie tego, jak trener Nikola zarządza tą reprezentacją i jak ją prowadzi. Naprawdę możemy wymieniać pół składu co sezon reprezentacyjny, ale trener Nikola taki system szkolenia wprowadza i taki rygor, że ktokolwiek tutaj nie przychodzi, wchodzi w te trybiki i co roku reprezentacja wygląda tak samo pod względem funkcjonowania.
Pomimo faktu, że posiada się takie jak ty i koledzy gigantyczne doświadczenie oraz mnóstwo sukcesów na koncie, to kiedy zbliża się mecz z takim przeciwnikiem, jak Włochy, pojawia się dodatkowy dreszczyk emocji?
- Ja, póki co, w każdym spotkaniu, w którym występuję, odczuwam emocje i stres. Chcę się zaprezentować oczywiście z jak najlepszej strony i nie inaczej będzie w meczu z reprezentacją Włoch, jeśli wyjdę na boisko. Zwłaszcza z taką wielką reprezentacją, która zawsze gra w końcowych fazach danego turnieju. Z kimś takim super jest się dobrze zaprezentować, a najlepiej jeszcze wygrać dane spotkanie. Tak że emocje coraz bardziej docierają. Szczerze mówiąc, już chciałbym być po tym spotkaniu i żyć ze świadomością, że gramy w wielkim finale.
Jaka jest tajemnica sukcesu Nikoli Grbicia? Rygor to hasło klucz?
- Tak, bo myślę, że jeżeli trener Nikola za bardzo by poluzował lejce i ktoś by sobie naprawdę za dużo pozwalał, to byśmy po prostu tę reprezentację od środka zniszczyli. A tak trener wszystkich trzyma, kolokwialnie mówiąc, pod kloszem i jak ktoś naprawdę już buja w obłokach swoim zachowaniem czy tego typu rzeczami, to trener szybko go sprowadza. Nawet na forum całej drużyny, czy personalnie między treningami z nim porozmawia i minimalizuje emocje. Dzięki temu ta reprezentacja w ten sposób funkcjonuje do teraz.
A zmienia się trener na przestrzeni lat? Ty pamiętasz go jeszcze z klubu.
- Siwe włosy, siwe włosy… (boisz się powiedzieć, że wypadło trochę? Mów - w żartach wrzucił z końca sali rzecznik reprezentacji - przyp.). No myślę, że prowadzenie takiej reprezentacji, jak nasza kadra, nie jest łatwą sztuką i jest związane z ogromem emocji, stresu. I widać chyba po trenerze, że te emocje troszeczkę do niego docierają, ale chyba nie zmienił się aż tak diametralnie. Ja go pamiętam jeszcze z czasów z Kędzierzyna, czyli ładnych parę lat, ale dalej jest taki sam i naprawdę mogę go opisywać w samych superlatywach. Mimo że czasami charakterem i tym jego niezadowoleniem na boisku już potrafi denerwować, to mimo wszystko jest naprawdę topowym trenerem.
Chyba więcej się uśmiecha w tym sezonie.
- No nie wiem. Trzeba może zapytać się fizjoterapeutów, czy można coś mu do wody wsypać, jakieś "positivum" czy coś w tym stylu. Bo ja też nieraz na boisku mówię mu, żeby troszeczkę uniósł usta, bo czasami wygląda tak mizernie, mimo tego, że wygrywamy spotkanie.
Jeżeli trener Nikola za bardzo by poluzował lejce i ktoś by sobie naprawdę za dużo pozwalał, to byśmy po prostu tą reprezentację od środka zniszczyli. A tak trener wszystkich trzyma, kolokwialnie mówiąc, pod kloszem i jak ktoś naprawdę już buja w obłokach swoim zachowaniem czy tego typu rzeczami, to trener szybko go sprowadza. Nawet na forum całej drużyny, czy personalnie między treningami.
Ty chyba nigdy nie miałeś z nim takiej rozmowy, która miałaby cię sprowadzić na ziemię?
- Nie, aż takiej indywidualnej, żeby musiał mnie ustawiać do pionu, to chyba nigdy nie miałem. Ja też jestem w miarę bezkonfliktowym zawodnikiem i jak mi się coś powie, to ja to wykonam jak taki zwykły żołnierz. Więc myślę, że trener nie ma ze mną żadnych problemów, a jeżeli ma jakieś zażalenia czy aluzje, to mówi mi to od razu i ja to wykonuję.
A zdarza się, że cię stawia za przykład?
- Zdarzyło się raz, chyba nawet na tych mistrzostwach świata. I tak naprawdę nie wiedziałem, w którą stronę się patrzeć (śmiech). Z jednej strony było mi naprawdę bardzo przyjemnie, bo bywały takie okresy współpracy z trenerem Nikolą, że na każdym treningu naprawdę wiercił mi palcem nie powiem, gdzie. I mówił, że robię cały czas jakieś złe rzeczy na boisku, że nie tak atakuję, nie w tę strefę, tutaj zapomnę doskoczyć do potrójnego bloku. Cały czas mnie poprawiał, a tutaj dał mnie jako przykład zawodnika, który jest zawsze na w miarę wysokim poziomie i z tego poziomu nie schodzi. Jak mówię, nie wiedziałem, gdzie się patrzeć, ale wiedziałem, że zaraz po tej przemowie, jak tylko wrócimy do szatni, to zaczną się głosy, "no Semen, fajnie, jak tam z trenerem się żyje?" i tak dalej… Wiedziałem, że tak będzie, ale z drugiej strony jest mi naprawdę przyjemnie, że tak mnie ustawił jako przykład, bo jest to dla mnie też feedback, że swoją robotę wykonuję prawidłowo.
Regularnie określa cię w rozmowie z nami słowem "maszyna".
- To jest właśnie pokłosie tego, jak funkcjonujemy z trenerem. To, co on mi każe, ja staram się wykonywać i to też działa. Nieraz zastanawiałem się, czy to, co mi przekazuje, typu kierunki ataków, przyjmowanie i inne elementy siatkarskie ma jakiś sens, ale widać chociażby po tych mistrzostwach świata, że jeśli tylko wchodzę na boisku, fajnie wygląda. To jest pokłosie tego, jak on mnie uczy grania w siatkówkę, więc jestem mu wdzięczny i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie wyglądała co najmniej tak samo dobrze w przyszłości, jak teraz.
Rozmawiał i notował Artur Gac, Manila













