Z piekła do nieba? Zuzanna Górecka: Potwierdzam to było spotkanie z piekła do nieba. Najważniejsze, że wygraliśmy, bo to było niezwykle ważny mecz. Wiedziałyśmy, że to będzie trudne spotkanie, trudniejsze niż ze Stanami Zjednoczonymi i tak właśnie było. Nasza gra nie zachwycała, ale wygrałyśmy. Po pierwszej partii wydawało się, że pójdzie gładko... - Od drugiego seta Kanadyjki się rozkręciły, a my w tym im bardzo pomogłyśmy. Popełniłyśmy masę błędów. Po prostu wyciągnęłyśmy do nich rękę, a one nam potem odjechały. Ciężko było nam wrócić do swojego rytmu. Takie mecz też się jednak zdarzają i najważniejsze, że udało nam się odwrócić losy. Cieszę się, że takie spotkanie zdarzyło się teraz, a nie późnej. W drugim i trzecim secie atakowałyście, a rywalki podbijały niemal wszystko. - Z nami chyba nastawiają się wszyscy na obronę. Jak do tej pory nigdy tak Dominikanki nie broniły, to akurat w meczu z nami to robiły. Tak samo Kanadyjki. Męczyłyśmy się strasznie, ale za chwilę nikt o stylu nie będzie pamiętał. Końcówka czwartego seta przyniosła ogromne emocje. Byłyście o krok od porażki. - Miałyśmy mnóstwo szczęścia. To ja kopnęłam piłkę, udało się ją przebić, a w kolejnej akcji, kiedy była nasza piłka setowa, rywalka dotknęła siatki. Powiedziałyśmy sobie po tym, że tie break już musimy wygrać. Teraz albo nigdy. Szczęście sprzyja lepszym i teraz nadchodzi nasz moment. Zeszłyśmy z podniesioną głową i dałyśmy z siebie maksa. W sobotę zagracie z Niemkami. - Jesteśmy mocniejszym zespołem mentalnie, fizycznie i siatkarsko. Ale to też będzie trudne spotkanie. To ostatni mecz grupowy, który o wszystkim zdecyduje, ale los mamy w swoich rękach. Od nas zależy co się dalej wydarzy. To mocny zespół, ale w naszym zasięgu. My nic nie musimy na tym turnieju, tylko możemy. Do tej pory dobrze się prezentowałyśmy w tych mistrzostwach i chcemy to utrzymać. Nie wybiegamy daleko w przyszłość, ale mamy swoje marzenia. Nieważne, z którego miejsca wyjdziemy i tak będzie nas czekał trudny mecz. Jeśli chcemy coś osiągnąć, to musimy wygrać z każdym. Miała pani na meczu swój prywatny fan club. - Nie słyszałam tego dopingu tylko dla mnie, ale przyjechał cała moja rodzina. Jutro też będą. Dziękuję kibicom za ten doping.