Chorwatki w czwartkowym pojedynku były skazywane na pożarcie. Turcja to bowiem drużyna na kompletnie innym poziomie, która w teorii nie powinna mieć najmniejszych problemów z pokonaniem rywalek. To szósty zespół światowego rankingu, podczas, gdy rywalki są dopiero 24. ekipą świata. Trenerowi Chorwatek puściły nerwy Boiskowe wydarzenia szybko pokazały, że o niespodziance nie może być mowy. Faworytki łatwo wygrały dwa pierwsze sety, 25:14 i 25:12. W trzecim także bezdyskusyjnie dominowały. Przy prowadzeniu 12:4 o czas poprosił trener Chorwatek, Ferhat Akbas. Nie przebierał w słowach. Bardzo zdecydowanym tonem wygłosił do swoich podopiecznych krótką przemowę. "To nie jest drużyna juniorek" - powiedział na jej zakończenie, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie akceptuje tego, co pokazują jego zawodniczki. Słowa te nie przyniosły jednak wyraźnego efektu. Turcja raz jeszcze pokazała siłę, wygrywając trzeciego seta 25:12 i jednocześnie - całe spotkanie 3:0.