Porażka z Kanadą, w przedostatnim meczu pierwszej fazy MŚ, mocno skomplikowałoby sytuację polskich siatkarek w perspektywie awansu do ćwierćfinału. Po prawdziwym horrorze "Biało-Czerwone" wygrały spotkanie 3:2. - W takich meczach zawsze najważniejsze jest zwycięstwo. Dziś czuję jednak, że to nie był pojedynek jeden na jednego, tylko dwóch na dwóch. Nam pomagała fantastyczna publiczność i dlatego było nas dwóch, ale jednocześnie walczyliśmy ze świetnie grającą Kanadą i sami z sobą - mówił na gorąco trener polskiej kadry Stefano Lavarini. - W wielu chwilach nie byliśmy sobą, brakowało nam przede wszystkim pewności siebie - dodał włoski szkoleniowiec. Widać to było zwłaszcza w drugim i trzecim secie, kiedy Polki momentami wydawały się bezradne. Obie partie zakończyły się zwycięstwem Kanadyjek. Stefano Lavarini: Przestrzegałem przed tym zawodniczki - Chyba po wygranej z USA zabrakło nam właściwego balansu, bo wszyscy mówili już o meczu z Niemcami, zapominając, że wcześniej czeka nas trudne starcie z Kanadą. Przestrzegałem przed tym wczoraj zawodniczki, że to będzie tak samo ważny i ciężki dla nas pojedynek. To dla nas nauka, tak samo jak ten bardzo wyrównany mecz jest dobrym doświadczeniem - zaznaczył Lavarini. W sobotę "Biało-Czerwone", w ostatnim meczu fazy grupowej, zagrają z reprezentacją Niemiec w Atlas Arenie (20:30). Polki są o krok od ćwierćfinału. O aktualnej sytuacji w polskiej grupie piszemy TUTAJ.