Polki wygrał 3:2 z Niemkami i zajęły czwarte miejsce. Gdyby wygrały 3:1, byłyby trzecie przed Turczynkami. - W mojej opinii nikt nie oczekiwał, że zajdziemy tak daleko. Jestem bardzo szczęśliwy i zupełnie nie obchodziło mnie to z kim zagramy. Teraz musimy się zregenerować i podejść do spotkania z Serbią z maksymalną motywacją. W fazie pucharowej znalazły się świetne zespoły, dużo lepsze od nas - wystarczy spojrzeć w ranking. Czeka nas supertrudne spotkanie i ogromne wyzwanie - podkreślał Lavarini. Polki były pewne awansu już w trakcie meczu, bo Kanada pokonała Dominikanę. - Nie znałem i nie chciałem znać wyniku tego spotkania. My mieliśmy grać o zwycięstwo, na tym się skupić i dać z siebie co najlepsze. Gdybyśmy przegrali z Niemkami i by się okazało, że awansowaliśmy, to cieszyłbym się tak samo - mówił Lavarini. - Dużo lepiej jednak smakuje awans, kiedy wywalczy się go samemu na boisku. Biało-czerwone męczyły się z rywalkami i wygrał po tie breaku. - W wielu momentach brakowało nam rozwiązania jak zakończyć atak. Sporo cierpieliśmy w tym elemencie, ale w końcu atak potwierdził swoją wartość. Po fazie grupowej mam tylko pozytywne uczucia - dodał Lavarini. Przed Polkami ćwierćfinał z najlepszym zespołem mistrzostw - niepokonaną Serbią. Wcześniej z nią przegrały 0-3. - Nie lubię, jak ktoś mówi, że z Serbia nie będziemy mieli nic do stracenia. Będziemy mieli. Jesteśmy przecież na mistrzostwach świata i gramy o to, by być w finale. Dlaczego mam stracić coś o czym marzę od ponad 20 lat - zaznaczył Lavarini. - Oczywiście Serbia ma większe możliwości, ale mecz zacznie się od 0:0. Powtarzam to nie jest tak, że nie mamy nic do stracenia.