Damian Gołąb: Zaczęło się obiecująco, polskie siatkarki zebrały sporo pochwał, ale do drugiej fazy grupowej zabierają tylko jedno zwycięstwo. Po pierwszej rundzie mistrzostw świata zostało trochę niedosytu? Magdalena Śliwa, dwukrotna mistrzyni Europy: Na pewno. Zdajemy sobie sprawę, że przed rozgrywkami nasza drużyna nie była faworytem. Zawodniczki z Turcji i Dominikany były klasyfikowane wyżej. Natomiast dziewczyny udowodniły w meczach grupowych, że potrafią nawiązać równorzędną walkę. Nie wiem, czy brak doświadczenia, czy jeszcze młodość zdecydowały, że końcówki nie ułożyły się po naszej myśli. Dziewczyny nie mają się jednak czego wstydzić, rozegrały naprawdę dobre spotkania. Z Turcją o zwycięstwie rywalek przesądził dopiero tie-break. Tej wygranej będzie mocno brakować? To był mecz do wygrania? - Myślę, że tak. W tie-breaku przydarzyły się dwie zepsute zagrywki, do tego decyzja sędziego - wszyscy widzieli, że nie była prawidłowa. Takie rzeczy podcinają skrzydła. Wyszło doświadczenie i wyrachowanie, którego zespół turecki miał więcej. To zdecydowało o jego zwycięstwie. Szkoda, bo nam potrzeba było wygranej z wyżej notowanym zespołem. Teraz dziewczyny nie mają nic do stracenia, może powalczą o taką niespodziankę w następnej fazie. Mistrzostwa świata siatkarek. "Nasza gra jest dość uboga" Błąd sędziego w meczu z Turcją był wyraźny, choć zimnej krwi zabrakło też w polskim sztabie, który poprosił o sprawdzenie niewłaściwej sytuacji. Jak ocenia pani sędziowanie na tym turnieju? Chyba nie jest z tym najlepiej. - Nie jest. Widać bardzo dużą liczbę challenge’ów, które rozstrzygają się na korzyść drużyn, przeciwko decyzji sędziego. Można mieć do tego zastrzeżenia. Było jednak też dużo akcji, po których wszyscy łapali się za głowę. Milimetry decydowały o tym, czy piłka była w boisku, czy na aucie. Oko sędziego aż tak precyzyjne nie jest. Sędzia może poprzeszkadzać, może pomóc przeciwnej drużynie, trzeba się jednak skupić na tym, co możemy zrobić własną grą. A nie szukać problemów u sędziów. Przed turniejem były obawy o grę polskich przyjmujących, w końcu przez kontuzje wypadły dwie Martyny - Łukasik i Czyrniańska. Ale Olivia Różański według wielu komentatorów jest jednym z objawień turnieju. - Absolutnie się z tym zgadzam. Olivia ma za sobą bardzo dobry sezon ligowy, pokazała, że ma ogromny potencjał. W Lidze Narodów grała wprawdzie na innej pozycji, ale wzbogaciła się o doświadczenia, jak wychodzić z trudnych sytuacji. I na lewym skrzydle gra wyśmienicie. Nasza druga przyjmująca, Zuzanna Górecka, nie jest natomiast w ogóle wykorzystywana w ataku. Robi bardzo dobrą robotę z tyłu boiska, spoczywa na niej całe przyjęcie i gra w obronie, nie można mieć zastrzeżeń. Brakuje nam jednak siły ognia na tym skrzydle, tutaj widać brak dwóch kontuzjowanych Martyn. Bywają w grze polskiej kadry długie fragmenty, w których wystawy do ataku dzielą się głównie między Różański i Magdalenę Stysiak. - Czasami dochodzi jeszcze Agnieszka Korneluk. Nasza gra jest dość uboga. Asia Wołosz robi, co może. A jednak przyjęcie, o które tak się obawialiśmy, funkcjonuje. Jeżeli dziewczyny pokazały to już z mocnymi zespołami, myślę, że przede wszystkim Asia wyciągnie wnioski i spróbuje bardziej urozmaicić grę. Potrzeba trochę więcej odwagi? - Może tak, choć świetnie, że ma taką zawodniczkę jak Magda Stysiak. Nawet wtedy, gdy wiadomo, że piłka idzie do niej, wyśmienicie daje sobie radę w ataku. Brawo dla niej, taka jest rola atakującej, do takich zawodniczek idą decydujące piłki. Gdyby włączyły się do tego inne dziewczyny, rozgrywającej byłoby na pewno łatwiej. Magdalena Śliwa o reprezentacji Polski: Jestem mile zaskoczona Po reprezentacji Polski widać duży postęp w stosunku do Ligi Narodów, w której trener Stefano Lavarini nie miał do dyspozycji żadnej nominalnej atakującej? - Różnica jest duża, to zupełnie inna gra. W tamtych rozgrywkach były dwie wspomniane Martyny. Łukasik już w trakcie Ligi Narodów wypadła ze składu, nie było Magdy Stysiak. Tak naprawdę dziewczyny w obecnym składzie dopiero się zgrywają. Teoretycznie z meczu na mecz powinno to wyglądać coraz lepiej, zespół powinien się lepiej rozumieć. Nikt nie przewidział, że zdarzą się takie kontuzje. Brakowało jednak większej liczby gier w takim zestawieniu, by dziewczyny uwierzyły, że w tym zespole jest siła. Jestem mile zaskoczona tym, co dziewczyny prezentują. Ich gra naprawdę mi się podoba. Czy ta gra wystarczy do tego, by nawiązać walkę z drużynami ze ścisłej czołówki, Serbią i USA? Patrząc na dorobek polskiej kadry z pierwszej rundy, wygrane z dwoma pozostałymi zespołami, czyli Niemcami i Kanadą, na ćwierćfinał pewnie nie wystarczą. - Na pewno nie wystarczą. Potrzeba nam zwycięstwa z topowym zespołem. Niewiele brakowało z Turcją, była równorzędna walka z Dominikaną. Gdyby tam udało się urwać punkty, sytuacja byłaby lepsza. Teraz musimy liczyć na to, że ktoś się potknie, a my musimy wygrać z mocną drużyną Serbii albo Stanów. By awansować do ósemki, walczyć o coś, trzeba wygrywać. Polska - Serbia. "Jest możliwość, by nawiązać równorzędną walkę" Na początek drugiej rundy mecz z Serbią, która broni tytułu sprzed czterech lat. Większość meczów wygrała 3:0, ale męczyła się z Bułgarią, którą pokonała dopiero po tie-breaku. To daje nadzieję, że drużyna trenera Lavariniego będzie w stanie z nimi powalczyć? - Zdecydowanie tak. Serbki są solidne, od lat prezentują bardzo dobre wyszkolenie techniczne. To znakomity zespół, natomiast nie należy stać i czekać, aż zagrają. Absolutnie jest możliwość, by nawiązać równorzędną walkę. Nie ma tam dziewczyn świetnie atakujących na lewym skrzydle. Mają prawoskrzydłowe, bardzo dobre środkowe i przyjęcie. Musimy postarać się o bardzo dobry serwis, by było nam trochę łatwiej grać. Myślę, że jest szansa. Oglądałam Serbki i mnie nie zachwyciły. Robią swoje, są konsekwentne i wygrywają. Nie przydarzają im się błędy w końcówkach, które rzutują na porażkę w secie. Mają też Tijanę Bosković, a to zawodniczka, która potrafi niemal w pojedynkę wygrywać mecze. - Potrafi, ale my mamy Magdę Stysiak. Myślę, że to podobne zawodniczki, jeśli chodzi o siłę ataku. Nic Magdzie nie ujmujmy. Mimo że jest młodsza i mniej doświadczona, potencjał ma ogromny. Potrafi wziąć ciężar gry na siebie. Ważna będzie dyspozycja dnia, kto będzie bardziej odporny psychicznie. Trzymajmy kciuki, by dziewczyny uporały się z presją. Wszyscy chcemy, by wygrywały, doszły jak najdalej. Ale ten zespół dopiero teraz się zbudował. Potrzebuje doświadczenia, dużo gry w takim zestawieniu. Drużyna znów nam się pozmieniała, od jakiegoś czasu stabilizacji w naszej reprezentacji nie ma. Rozmawiał Damian Gołąb