Po przegranym po dramatycznym tie-breaku meczu z Turcją, polska przyjmująca, Zuzanna Górecka nie traciła pogody ducha: - Jedziemy do Łodzi pełne optymizmu, nic jeszcze nie przegrałyśmy. Wychodzimy na każdy mecz tak samo zmotywowane. Myślimy cały czas tak samo, nic się nie zmienia w naszym nastawieniu, każdy następny mecz jest najważniejszy. Chcemy się dobrze bawić i przy tym dobrze grać. Jestem dumna, że mogę być częścią tej drużyny. Z Gdańska wyjeżdżam z podniesioną głową - przyznała Górecka. Mecz z Turcją miał niesamowitą dramaturgię. Ostatecznie to faworyzowane rywalki okazały się minimalnie lepsze. - Mamy z Turcją rachunki do wyrównania i szczerze wierzyłam, że dziś będzie ten dzień. Stało się inaczej, trudno robimy dalej swoje. Każda drużyna wygrała po dwa sety, w tie-breaku to Turcja miała od początku inicjatywę i dowiozły wygraną 15:11 w piątym secie. - Tie-break to jest loteria, umiejętności schodzą na dalszy plan, decyduje szczęście, Turczynki miały go więcej - powiedziała Zuzanna Górecka. - Wszystkie mecze gramy, moim zdaniem, na niezłym poziomie. To nas buduje i motywuje, widzimy, że to co robimy daje efekt. jesteśmy młodym zespołem, dopiero się docieramy. Już widać różnicę między tym co graliśmy kilka miesięcy temu, a dziś. To nie jest na pewno nasz sufit - zaznaczyła Górecka po przegranym meczu z Turcją. Na koniec polska przyjmują odniosła się do sytuacji z challengem z piątego seta: - Ten nieszczęsny challenge to błąd komunikacyjny, on przyniósł niepotrzebne nerwy w tie-breaku. Nerwy udzieliły się i mnie, w kolejnej akcji źle przyjęłam, na szczęście tę piłkę wygrałyśmy. Musimy wyciągnąć wnioski, że takie akcje nie mogą nas wyprowadzać z równowagi - zakończyła Zuzanna Górecka, na co dzień siatkarka ŁKS Commercecon Łódź. Maciej Słomiński, Interia