Andrzej Klemba, Interia: Trener Stefano Lavarini mówił, że nikt nie oczekiwał reprezentacji Polski w ćwierćfinale mistrzostw świata... Milena Sadurek: Mówiło się, że bardzo byśmy chcieli, by kadra osiągnęła znaczący sukces. Już trochę czasu minęło od ostatnich. Ćwierćfinał to duże osiągnięcie. 60 lat na to czekaliśmy w mistrzostwach świata. Wciąż czegoś brakowało, a teraz się udało. Trochę szczęście, trochę dobrej gry i sprawiliśmy niespodziankę. To cieszy. A nie szkoda, że gdybyśmy wygrali z Niemcami 3-1, to w ćwierćfinale rywalem byłby Stany Zjednoczone, a nie Serbia? - To tylko gdybanie. Pamięta pan mecz z Kanadą i czwarty set. Gdyby nie błąd sędziny, a po chwili Kanadyjki, która przy ataku dotknęła siatki, to miałyby piłkę meczową i wtedy mogłoby nie być reprezentacji Polski w ćwierćfinale. Gramy dobrze, sprzyja nam szczęście i dopisywały wyniki innych spotkań. Magda Stysiak jest jedną z najlepiej punktujących w całym turnieju. - Na pewno gramy inaczej niż w Lidze Narodów, kiedy Magda leczyła kontuzję. Wtedy właściwie nie mielimy atakującej, choć trener Lavarini różnymi metodami próbował to łatać. Brakowało strzelby, która zdobywałaby punkty. Wróciła do kadry i tak naprawdę selekcjoner musiał układać zespół na nowo. A kto punktuje najlepiej? Tijana Bosković? Nie, Britt Herbots. Bosković jest dziesiąta. - I to tak naprawdę pokazuje siłą reprezentacji Serbii. Nie jest jak w Belgii, w której wszystko sprowadza się do Herbots, a bez niej ta kadra by nie istniała. W Serbii zdobywanie punktów jest bardzo rozłożone, choć oczywiście pod koniec setów piłka najczęściej idzie do Bosković. W naszej grupie Serbia rzeczywiście wyglądała najlepiej. Na pewnie nie mogliśmy gorzej trafić. Może w końcu przydarzy im się słabszy dzień. To dla nas najtrudniejszy rywal na jakiego mogliśmy trafić. A nam czego brakuje? Trener Jan Such uznaje, że za mało punktujemy z lewego skrzydła. - To uproszczenie. Siatkówka nie jest wcale tak prostą grą, że przyjęcia, rozegranie i atak. To naprawdę jest dużo bardziej skomplikowane. O naszym lewym skrzydle moglibyśmy powiedzieć, że jest słabe, gdyby tam grała Goska Glinka i mało punktowała. Jestem przekonana, że trener spędza godziny przed każdym meczem i analizuje każde ustawienie przeciwniczek. Szuka słabych punktów i próbuje pod to ustalić taktykę. Wystarczy jednak, że trener rywalek ustawi coś inaczej i już trzeba zmieniać. Przygotowanie pod przeciwnika to jedno, a drugie to skupinie się na sobie. Pod nieobecność Mai Ogjenović miały Serbia miała nie być tak groźna, ale wygrała wszystkie mecze i straciła tylko dwa sety. - Każdy mówił, że najwięcej zależy od Bosković, ale inne zawodniczki pokazały, że też są w formie. Ogjenović to jednak z najlepszych rozgrywających na świecie, ale okazało się, że jest zastępczyni Bojana Drca też potrafi poprowadzić zespół. Wykorzystuje atuty, bo poza Bosković Serbki mają też wysoki blok. Dawno nie widziałam tak zespołowo grającej Serbii. Musimy spróbować agresywna zagrywką odrzucić rywalki od siatki, choć one i tak nawet z drugiego czy trzeciego metra potrafią zaatakować z wysokiej piłki. Musimy przede wszystkim skoncentrować się na swojej grze.