Po pierwszej fazie siatkarki w grupie F zajmują szóste miejsce. By awansować do ćwierćfinału, musza awansować co najmniej na czwarte. Pierwszym rywalem we wtorek będzie Serbia. Andrzej Klemba, Interia: Po trzech zwycięstwach i dwóch porażkach pewnie awansowałyście do drugiej fazy rozgrywek. Którego przegranego meczu żałujecie bardziej? Kamila Witkowska: Tego z Dominikaną, bo było nas stać, by wywalczyć co najmniej punkt, a może nawet dwa. To spotkanie nie ułożyło się po naszej myśli. Z Turcją wiele osób skazywało nas na szybką porażkę 0-3. A zdobyłyśmy punkt i pokazałyśmy formę. Ta Dominikana zostawia mały niesmak. Z jednej strony w Gdańsku mogłyście zdobyć więcej punktów, z drugiej napędziłyście stracha Turcji. - Pokazałyśmy się z dobrej strony. Reakcje i komentarze kibiców, którzy byli na naszych meczach, były pozytywne. Weszłyśmy na niezły poziom. Jeśli tylko walczyłyśmy w obronie i wyprowadzałyśmy kontrataki, nasza gra dobrze wyglądała. Trzeba zauważyć, że walczyłyśmy z Turcją jak równy z równym, co świadczy o tym, że tylko niebo dla jest granicą. Jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę w tych mistrzostwach. W tym ostatnim spotkaniu popełniłyśmy kilka niepotrzebnych błędów, bo była nawet okazja, by uniknąć tie breaku i wygrać. Pierwszy raz widziałam, by Turcja była tak zestresowana i zdenerwowana. To pokazało, że nie spodziewały się takiej naszej gry albo nas zlekceważyły. Naprawdę mocno na nie napierałyśmy. Jak przez te ponad pół roku z trenerem Stefano Lavarinim zmieniła się reprezentacja? - Wydaje mi się, że u tego trenera w każdym elemencie podniosłyśmy swoje umiejętności. To efekt treningów do mistrzostw. Miałyśmy sporo czasu, by przygotować się do tego turnieju. Trzeba pochwalić ostatnio dobrze funkcjonujący blok i obronę. Wykorzystujemy też sporo szans na siatce i popełniamy mniej błędów w ataku. Poza tym jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze w reprezentacji jak teraz. Atmosfera naprawdę jest znakomita. Mam nadzieję, że te mistrzostwa szybko się dla nas nie skończą. Chciałbym powalczyć o najwyższe cele. W Łodzi drugą fazę rozgrywek zaczynacie od meczów z faworytami - najpierw Serbia, a potem Stany Zjednoczone. By myśleć o awansie w meczach z tymi zespołami trzeba też szukać punktów. - Każda wygrana w Atlas Arenie doda nam skrzydeł. Mecze z Serbią i Stanami Zjednoczonymi rzeczywiście będą najważniejsze. Choć trudno ustalać hierarchię, bo czasem jest tak, że tym silniejszym rywalem łatwiej się gra niż z tym niby słabszym. Bo nie jest się wtedy faworytem i jest mniej presji. Choć nie wiem, czy w którymkolwiek spotkaniu nim będziemy. To raczej my wciąż tych rywali dopiero gonimy. Mecz z Turcją pokazał nam, że jesteśmy w stanie toczyć wyrównaną walkę z najlepszymi. A wiele osób uważało, że tak nie będzie. W tej hali Polki zdobyły w 2009 roku brązowe medale mistrzostw Europy, a zaledwie trzy lata temu były w najlepszej czwórce. To zobowiązuje... - Mam nadzieję, że gdzieś pod dachem wciąż wisi ten talizman, Łódź będzie dla nas szczęśliwa i awansujemy do kolejnej fazy. Mam nadzieję, że frekwencja będzie taka sama jak w Gdańsku, a doping podwaja nasze siły. To byłaby piękna historia, gdyby na mistrzostwach świata w Polsce, odnieść sukces. Nie narzucamy sobie presji, że skoro rozegrałyśmy dobry mecz z Turcją, to już musimy pokonać Serbię czy Stanami. Podejdziemy do tych meczów z chłodną głową i z nastawianiem, że czeka nas trudne spotkanie. Na pewno jesteśmy w stanie się im przeciwstawić. W grupie C Serbia łatwo rozprawiła się z USA. Oglądałyście to spotkanie? - Znam tylko wynik, który trochę mnie zaskoczył. Nie chodzi o wygraną Serbek, ale o dość łatwe zwycięstwo 3-0. To na pewno dla nas będzie ważny mecz pod kątem analizy. Serbki jeśli tylko mają piłkę nad siatką, to skrzydłowe są bardzo skuteczne, a przede wszystkim prawy atak, czyli Tijana Bosković. Ona dostaje większość piłek, a jej sposób atakowania jest taki, że bardzo trudno ją zatrzymać. Serbia głównie na niej opiera ofensywę. Wy za to macie Magdę Stysiak. - Tak, ona też sporo akcji kończy. Mam jednak alternatywę na lewym skrzydle i na środku, na którym Agnieszka Korneluk też pokazała, że jest w formie. Przy jej zasięgu i pracy na siatce dodaje dużą cegiełkę do naszych wyników. Podstawą w meczu z Serbkami będzie dobrze ustawienie bloku i obrony. W ten sposób możemy nawiązać walkę.