Przed meczem z Kanadą było jasne, że wygrana bardzo przybliża Polki do ćwierćfinału w Gliwicach. Jednak o to samo walczą rywalki, a trener "Biało-Czerwonych" podkreślał, że to właśnie Kanadyjki zrobiły na nim największe wrażenie, jeśli chodzi o formę na mistrzostwach. Na pewno zwrócił uwagę na świetnie punktującą Kierę Van Ryk (131 punktów). Pełna Atlas Arena oczekiwała wygranej Polki po niespodziewanej wygranej ze Stanami Zjednoczonymi dostały potężną dawkę pewności siebie. Do meczu z Kanadą podchodziły jednak z pokorą. Podkreślały, że choć pokonały mistrzynie olimpijskie, to jeszcze przed nimi dużo do zrobienia. Wątpliwości nie mieli kibice, którzy wreszcie niemal wypełnili łódzką Atlas Arenę. Na poprzednich meczach z Serbią i Stanami Zjednoczonymi było ich niespełna 5 tysięcy. Triumf nad Amerykankami i piątek zrobiły swoje. Początek pierwszego seta nie był jednak dobry. Rywalki dobrze serwowały, Olivia Różański nadziała się na blok i było 2-5. Polki szybko się pozbierały - bloki Agnieszki Korneluk i Kamili Witkowskiej zrobiły swoje (6-6). Miłe złego początki W tym elemencie dawał Kanadyjkom lekcje, a po asie Zuzanny Góreckiej wygrywały 11-9. Kolejne dobre akcje bloku i Różańskiej sprawiły, że Polki uciekły rywalkom na 16-10 i trener Shannon Winzer już drugi raz wzięła czas. Przewaga był dość bezpieczna, ale trzeba było cały czas zachowywać czujność, bo Kanadyjki nie rezygnowały. Gdy odrobiły część strat, tym razem Lavarini poprosił o przerwę. Podziałało, a ostatni punkt zdobyła świetna w tej partii Różański. Początek drugiego seta był wyrównany. Pierwsze błędy zaczęły popełniać jednak Polki. Myliły się Stysiak, Korneluk i Górecka. W efekcie Kanada prowadziła 9-4. Lavarini wziął czas, a za chwilę zmienił rozgrywającą i atakującą. I Polki zaczęły odrabiać straty. M.in. po dwóch blokach Witkowskiej było już tylko 9-10. Ten trud zmarnowały jednak autowe ataki Stysiak i Różański. "Biało-Czerwone" gorzej przyjmowały i w efekcie Wołosz nie miała komfortu w rozgrywaniu. Dzięki temu Kanadyjki broniły sporo ataków i wyprowadzały kontry. Po kolejnej pomyłce Stysiak było już 12-17. Polkom większość akcji nie wychodziła i po ataku w blok, drugiego seta trzeba było spisać na straty. Dwie lekcje od Kanadyjek Na początku trzeciej partii Polki wciąż miały problemy z przyjęciem zagrywki i kończeniem ataków. Nie mogła się wstrzelić Stysiak i to sprawiało, że rywalki wkrótce odskoczyły na trzy punkty (6-9). Zaczęła się mylić van Ryk, ale to wciąż "Biało-Czerwone" częściej popełniały błędy. Po ataku Aleksy Gray przegrywały 8-13. Zrezygnowany trener Lavarini aż na chwilę usiadł na ławce. Zawodniczki próbowały się pobudzać krzykiem, ale niemal nic im nie wychodziło. Atakowały w aut, a jak już się udało dobrze zbić, to niesamowicie grające w obronie Kanadyjki podbijały piłki. Po bloku na Stysiak prowadziły 19-11. Nie było mowy, by to odrobić. Polki w decydującym momencie odżyły Postawione pod ścianą Polki czwartą partię w końcu zaczęły dobrze. Po ataku Korneluk było 4-1. Niestety to było chwilowe - wróciły autowe ataki i Kanada błyskawicznie wyszła na prowadzenie. Trener Lavarini wziął czas i w końcu podziałało. Polki odrobiły straty i po zbiciu Stysiak wygrywały już 11-8. Dwie kolejne zagrywki Góreckiej i przewaga urosła do pięciu punktów. Walka rozgorzała na dobre. I Kanadyjki potwierdziły, że się nie poddają, kiedy w pole zagrywki weszła van Ryk. Za chwilę ich straty zmalały do dwóch punktów. Na szczęście myliły się częściej niż w dwóch poprzednich setach. Każdy punkt trzeba było jednak wyszarpać. Po autowym ataku van Ryk wygrywały 21-17. I wtedy zaczęły popełniać błąd za błędem - Stysiak w aut, złe rozegranie Wołosz i prowadziły tylko punktem. Emocje wypełniły Atlas Arenę po dach. Kanadyjki wyrównały - było po 23. Kolejna akcja decyzją sędzi została powtórzona. Stysiak zbiła skutecznie. Polska miała setbola i Kanadyjka podczas ataku dotknęła siatki. Tie break po polsku Tie break Polki rozpoczęły świetnie. Przypomniały sobie o znakomitej grze blokiem. Tak punktowała Witkowska, a dołączyła do niej Stysiak i przy zmianie stron "Biało-Czerwone" wygrywały 8-4. Po kolejnym zbiciu naszej atakującej było 11-5, a po chwili polski blok zatrzymał Kanadyjki. Tego Polki z rąk już nie wypuściły. Polska - Kanada 3-2 (25-18, 19-25, 16-25, 25-23, 15-5) Polska: Wołosz, Różański, Korneluk, Stysiak, Górecka, Witkowska oraz Stenzel (libero), Fedusio, Gałkowska, Wenerska, Szlagowska Kanada: Howe, Maglio, King, Gray, Cross, van Ryk oraz Palermo (libero) Zobacz tabelę "polskiej" grupy. Do ćwierćfinału tylko krok!