Ten sezon to nowe otwarcie w kobiecej reprezentacji Polski. Najważniejszą nową twarzą jest trener Stefano Lavarini. Po jego zatrudnieniu do kadry wróciła Joanna Wołosz, pojawiły się w niej jednak również debiutantki. Mocno swoją obecność zaznaczyła Szlagowska. To nominalna przyjmująca, ale w czasie Ligi Narodów wchodziła również na zadaniowe zmiany na pozycję atakującej. Lavarini nie miał bowiem wówczas do dyspozycji zawodniczki na co dzień grającej na tej pozycji. Gdy do drużyny dołączyła Magdalena Stysiak, a także Monika Gałkowska, Szlagowska występuje już jedynie w roli przyjmującej. I podkreśla, że powrót Stysiak do kadry był ważny dla całej drużyny. - Czujemy się trochę pewniej, bo to jej nominalna pozycja. Ona wie, co ma robić na boisku. Czasem czułyśmy, że Olivia [Różański - przyp. red.] ma z tyłu głowy to, że chciałaby grać na przyjęciu. To jej nominalna pozycja, co udowodniła w sparingach. Magda dała nam bardzo dużo pewności siebie - przekonuje Szlagowska. Debiutantka zagra na mistrzostwach świata. "Pierwsza taka poważna impreza" Stysiak jest od niej starsza tylko o rok, ale w kadrze występuje od 2019 r. Szlagowska, która w listopadzie skończy 21 lat, zadebiutowała w niej dopiero w maju, w czasie sparingów z Niemcami. Wcześniej występowała w reprezentacjach młodzieżowych. Na miejsce w seniorskiej kadrze zapracowała dobrą dyspozycją w BKS-ie Bostik Bielsko-Biała. Efektem było nie tylko zaproszenie do reprezentacji, ale i zmiana klubu - od nowego sezonu będzie grać w drużynie wicemistrza kraju, Developresu Rzeszów. - Wszystko dzieje się trochę szybko. Powołanie do reprezentacji było czymś bardzo miłym, czułam się zadowolona z pracy, którą wykonałam w tym sezonie. Zmieniam klub, to też na pewno nowy bodziec - zaznacza siatkarka. Lavarini zaufał Szlagowskiej, a jej pozycję w kadrze jeszcze umocniły problemy innych przyjmujących. Z powodu kontuzji ze składu wypadła Martyna Łukasik. Później zgrupowanie z urazem opuściła również Martyna Czyrniańska. Włoski selekcjoner musiał nawet dowołać dodatkową przyjmującą, Monikę Fedusio. Szlagowska ma jednak pewne miejsce w 14-tce na mundial. - To pierwsza taka poważna impreza w moim życiu, w seniorskiej siatkówce. Wydaje mi się, że trochę stresu się wdziera. Ale jestem szczęśliwa, już nie mogę się doczekać. Czy rok temu wyobrażałam sobie taki scenariusz? Na pewno nie, to pozytywne zaskoczenie - mówi. Po ostatnim turnieju towarzyskim w Neapolu wydaje się, że miejsce w pierwszej szóstce na przyjęciu zajmą Różański oraz Zuzanna Górecka. Co prawda w ostatnim sprawdzianie przed mistrzostwami, w meczu z Turcją, Lavarini wystawił w pierwszym składzie Szlagowską, ale po słabym początku polskiej drużyny szybko zastąpił ją Górecką. "Lavarini? Bardziej mentor niż kolega" Szlagowska może być jednak pierwszą opcją rezerwową, która poprawi zwłaszcza jakość ataku polskich przyjmujących. A do tego wniesie na boisko sporo energii, którą widać u niej choćby w entuzjastycznym świętowaniu udanych akcji. Podobnie jak włoski trener, zawodniczka podkreśla, że przerwa po Lidze Narodów została wykorzystana przez drużynę na ciężką pracę. - Liga Narodów trwała długo, mieliśmy mało czasu na przygotowania. Nie mogliśmy naciskać z intensywnością. Teraz to się zmieniło, mieliśmy dłuższy okres przygotowań. To był dla mnie jeden z najcięższych okresów przygotowawczych, porównywalny do tych w klubach, gdzie nie ma zmiłuj się - opisuje Szlagowska. Współpraca z włoskim szkoleniowcem to dla niej nowość. Zawodniczka przekonuje, że cała drużyna ma bardzo dobre relacje ze szkoleniowcem, mimo że ten nie jest typem kolegi dla zawodniczek. - Bardzo dobrze się dogadujemy, jak chyba widać z trybun. Potrzebowaliśmy trochę czasu, by się zrozumieć: o co mu naprawdę chodzi, jaki miał na nas pomysł. Ale współpracuje się z nim bardzo dobrze. Na pewno trzyma balans między wymaganiami a dawaniem luzu, ale szala przechyla się bardziej na stronę wymagań. To bardziej mentor niż kolega, ale w końcu to trener - uśmiecha się przyjmująca. Mistrzostwa świata w siatkówce. Celem ćwierćfinał Efekty pracy, jaką tego lata drużyna wykonała z Lavarinim, mają być widoczne na mistrzostwach świata. Poprzedni tydzień to trzy sparingowe porażki z mocniejszymi zespołami Turcji, Serbii i Włoch. Wcześniej jednak polskie siatkarki były w stanie w sparingach ograć Niemki i Bułgarki. Już pierwszy mecz na mistrzostwach świata będzie ważny. Piątkowe starcie z Chorwatkami zapowiada się na trudny sprawdzian, bo rywalki tego lata wygrały Challenger Cup i zapewniły sobie grę w przyszłorocznej Lidze Narodów. Szlagowska stawia jednak sobie i drużynie konkretne cele. - Trochę marzeń już na pewno spełniłam. Każdy chciałby grać w reprezentacji swojego kraju, zwłaszcza na takiej imprezie, jak mistrzostwa świata. Debiut zaliczyłam, a co dalej? Zobaczymy, czas pokaże. Głównym celem jest wyjście z drugiej fazy grupowej, tego chciałybyśmy dokonać - podkreśla reprezentantka Polski. Awans z drugiej fazy grupowej oznacza grę w ćwierćfinale i miejsce w czołowej ósemce imprezy. Ostatni raz taki wynik na mistrzostwach świata polskie siatkarki osiągnęły 60 lat temu - wtedy skończyło się brązowym medalem.