Po pierwszej kolejce grupy F i porażce z Serbią 0-3 (z punktami zaliczonymi z pierwszej fazy grupowej) Polki zajmują siódme miejsce. Do tej pory wygrały trzy mecze. Czwarta Kanada ma cztery zwycięstwa, trzecia Turcja i drugie USA po pięć, a liderki Serbki sześć. Stenzel: Margines błędu był zbyt mały Trzy pierwsze zespoły właściwie już dziś mogą zapewnić sobie awans do ćwierćfinału. Porażka Polek właściwie zamyka im drogę do fazy pucharowej. Wiadomo było, że jest na to szansa, jeśli pokonają jednego z faworytów - Serbię lub USA. Z tym pierwszym zespołem, aktualnymi mistrzyniami świata, przegrały we wtorek w Łodzi 0-3. - Cała drużyna rywalek, nie tylko Tijana Bosković zagrały bardzo dobrze. Świetnie funkcjonował u rywalek blok - obrona. Dzięki temu miały okazje do kontrataków, które wykorzystywały. To bardzo wymagający przeciwnik, który pokazał jak należy takie mecze rozgrywać. Może trzeba się tego od nich nauczyć - zastanawiała się Stenzel. - Z taką drużyną jak Serbia jest bardzo mały margines błędu, my zrobiłyśmy ich za dużo, by o tym myśleć. Bez niektórych elementów na odpowiednim poziomie nie da się pokonać takiego zespołu. Zabrakło nam argumentów zarówno w obronie, jak i w ataku. Trochę smutno, bo nie pokazałyśmy tego, co w Gdańsku. Polki nie załamują jednak rąk, choć przed nimi spotkanie z mistrzyniami olimpijskimi. Amerykanki nie są jednak poza zasięgiem. Pokazała to Serbia, która w pierwszej fazie rozgrywek wygrała z nimi 3-0. We wtorek także Dominikana potrafił urwać im seta. Amerykanki lepsze od Serbek - To chyba jeszcze trochę lepszy rywal niż Serbia. Najważniejsze to nie przegrać tego spotkania w szatni i wyjść na parkiet jakby było 0-0 i sprawić, by Amerykanki musiał się mocno napocić, by z nami wygrać. Aczkolwiek rzucimy wszystkie siły, byśmy to my triumfowały - zapewnia Stenzel. - Każdy zespół jest do złamania, tylko trzeba znaleźć właściwy klucz. Dobrać odpowiednią taktykę i ją zrealizować. Z Serbią tego zabrakło.