Mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem spowodowanym wcześniejszym, pięciosetowym bojem Słoweńców z Włochami, zakończonym wygraną tych pierwszych. Potem przyszedł czas na danie główne, czyli pojedynek "Biało-Czerwonych" z Francuzami. Hala była wypełniona polskimi kibicami, a wśród nich pojawił się niespodziewany gość. W pewnym momencie pierwszego seta obok parkietu przeleciał ptak, który wleciał do Tauron Areny. Już wcześniej został zauważony przez dziennikarzy na trybunach, ale prawdziwą "gwiazdą" został dopiero wtedy, gdy wytrącił z równowagi siatkarzy i trenera Nikolę Gribcia, który w komiczny sposób próbował się od niego odgonić, co wzbudziło uśmiechy wśród fanów. Spiker zawodów żartował z kolei, że trudno będzie się go pozbyć. Na szczęście intruz najwyraźniej się znudził i dość szybko odleciał. Zanim rozpoczęło się spotkanie, jak zwykle w Tauron Arenie głośno wybrzmiał "Mazurek Dąbrowskiego", a wcześniej "Marsylianka". Później nastąpiła uroczystość wręczenia medali PKOl trzem wybitnym reprezentantom Polski Ryszardowi Boskowi, Edwardowi Skorkowi i Mirosławowi Rybaczewskiemu. Ależ widowisko w Krakowie. Pogromcy Polaków ponownie zwycięzcy