Reprezentacja Polski, choć Memoriał Wagnera rozpoczęła od porażki ze Słowenią, w drugim spotkaniu w dobrym stylu pokonała Francję 3:1 i zmazała plamę z początku turnieju. Podopieczni Nikoli Grbicia w drugim dniu turnieju zagrali bardzo dobrze i chociaż podkreślali, że cały czas są w mocnym treningu, to jednak w sobotę w Tauron Arenie było widać, że nawet mimo zmęczenia potrafią bardzo dużo. Mimo to Bartosz Kurek przyznawał, że "Biało-Czerwoni" nadal mają nad czym pracować. Ostatnie spotkanie Memoriału Wagnera 2023 było również starcie, które mogło zdecydować o tym, która z drużyn wygra cały turniej, bowiem wcześniej Słowenia dość nieoczekiwanie uległą Francuzom 1:3. Szczere słowa Bartosza Kurka. "Jestem daleko za chłopakami" Powrót rekonwalescentów, Grbić znów pomieszał W pierwszej partii od początku szansę dostali Tomasz Fornal i Jakub Kochanowski, którzy narzekali na drobne urazy i w sobotnim meczu z Francją Grbić postanowił dać im odpocząć. Selekcjoner "Biało-Czerwonych" w pierwszej szóstce znalazł także miejsce dla Karola Kłosa, ponownie mocno rotując składem. Lepiej zaczęli jednak Włosi, którzy po błędzie Wilfredo Leona i ataku w siatkę Bartosza Kurka wyszli na prowadzenie 7:5. Świetnie grę Italii prowadził Simone Gianelli, który często wykorzystywał swoich środkowych, strasząc też kiwkami z drugiej piłki. U nas z kolei Grbić nie był do końca zadowolony z Marcina Janusza i wymienił go na Grzegorza Łomasza. To jednak niewiele dało, bo Włosi utrzymywali przewagę. Po ataku z prawego skrzydła Youriego Romano wyszli na prowadzenie 16:11. Niestety, w szeregach naszej drużyny pojawiły się również kłopoty z przyjęciem i ostatecznie przegraliśmy tę partię 18:25. Drugiego seta Polacy zaczęli ze sporym animuszem i po asie Fornala prowadzili już 3:0. Potem gra się nieco wyrównała, ale cały czas utrzymywaliśmy przewagę nad rywalami. Na rozegraniu pozostał Łomacz, który starał się także korzystać z naszych środkowych, co sprawiło, że Włosi mieli kłopoty z ustawieniem bloku. To jednak nie trwało długo, bo w środkowej części seta znów do głosu doszli Włosi, którzy potrafili zagrywką odrzucić nas od siatki. Kiedy rywale Polaków wyszli na prowadzenie 15:12, Grbić poprosił o czas. Nadal jednak mieliśmy kłopoty z tym, by powstrzymać ataki ze skrzydła Romano czy Daniele Lavii. Dobrze funkcjonował też włoski blok, ale podopieczni Ferdinando De Giorgiego mieli problemy z przyjęciem plasowanej zagrywki Łomacza i udało nam się dojść ich na jedno "oczko" 17:18, co zwiastowało emocje w końcówce. Na boisku, żeby poprawić przyjęcie, pojawił się Aleksander Śliwka, który zmienił Leona ale niestety po ataku ze środka Gianluki Galassego to Włosi wygrali drugiego seta 25:23, robiąc krok nie tylko w stronę wygrania tego meczu, ale i całej imprezy. Kibice ponieśli gospodynie mistrzostw. Wojna nerwów w "polskiej grupie" Zryw Polaków w trzecim secie Set numer trzy zaczął się od bardzo wyrównaj gry z obu stron. Włosi imponowali w obronie, ale cierpliwa gra "Biało-Czerwonych" przynosiła efekty, ponieważ cały czas udawało nam się przełamywać rywali. Po pojedynczym bloku Bartosza Bednorza udało nam się w końcu wyjść na prowadzenie 9:7, ale niestety po chwili Karol Kłos zepsuł zagrywkę, nie pozwalając gospodarzom imprezy się rozpędzić, a po chwili po ataku Lavii z drugiej linii znów był remis. "Biało-Czerwoni" ponownie testowali wariant ze Śliwką zastępującym Kurka, czyli grą bez nominalnego atakującego, ale to nie przeszkodziło im w podjęciu wyrównanej walki z Włochami. Po mocnym ataku po skosie Bartosza Bednorza, a następnie efektownym bloku wspomnianego Śliwki wyszliśmy na prowadzenie 16:15, cały czas mając nadzieję na przedłużenie tego meczu. Po znakomitym ataku Śliwki po skosie prowadziliśmy 21:19, mając w miarę komfortową, dwupunktową przewagę. Kiedy chwilę później ten sam zawodnik sprytnie obił blok rywali, De Giorgi poprosił o czas, wiedząc, że set zaczyna mu uciekać. I faktycznie uciekł, bo po sprytnej kiwce Bednorza wygraliśmy 25:21. W secie czwartym to Włosi lepiej zaczęli i po dość szczęśliwym ataku ze środka Tommaso Rinaldiego prowadzili 8:5. Polakom trudno było odrabiać straty, bo rywale cały czas świetnie spisywali się w obronie, a Giannelli cały czas rozrzucał nasz blok. Po ataku z drugiej linii Mattii Bottolo drużyna Italii prowadziła już 14:9 i Grbić postanowił wziąć czas. Niestety, Włosi już do samego końca utrzymali znakomitą dyspozycję i ostatecznie zwyciężyli w czwartej partii 25:17, a w całym spotkaniu 3:1. I to oni ostatecznie wygrali Memoriał Huberta Wagnera 2023. Polacy kończą turniej porażką, ale warto pamiętać, że ta impreza to tylko jeden z etapów przygotowań do mistrzostw Europy oraz kwalifikacji olimpijskich. Polska - Włochy 1:3 (18:25, 23:25, 25:21, 17:25) Kuriozalne sceny na Memoriale Wagnera. Komiczne zachowanie Grbicia