Reprezentacja Słowenii, która w pierwszym meczu rozbiła Polaków 3:0, w drugim dni Memoriału Wagnera stoczyła dramatyczny bój z Włochami, wygrywając w pięciu setach. W tie-breaku podopieczni Gheorghe Cretu triumfowali 25:23, co znakomicie oddaje, jak zacięte było to spotkanie. Z kolei ich rywale Francuzi w sobotę przegrali z "Biało-Czerwonymi" 1:3. Dla drużyny Andrei Gianiego była to już druga porażka w Tauron Arenie. Mistrzowie olimpijscy przyjechali do Polski z zamiarem testowania nowych rozwiązań i było widać, że są dalecy od swojej normalnej dyspozycji. Zaskakujący eksperyment Grbicia. Polacy czerpią od rywali Demolka w pierwszym secie Przed spotkaniem wyraźnym faworytem byli Słoweńcy, którzy zmierzali po zwycięstwo w całym Memoriale Huberta Wagnera. Nikogo zatem nie zdziwiło, że w pierwszym secie wręcz zdemolowali rywali, wygrywają 25:16. Spotkanie wyglądało, jak piątkowy mecz z Polska, w którym zawodnicy ze Słowenii nie zostawili żadnych złudzeń gospodarzom turnieju. Dlatego spore zaskoczenie wywołał przebieg drugiej partii, kiedy to Francuzi, grając w swoim stylu, z obiciem bloku i kiwaniem, odwrócili losy spotkania i wygrali 25:19, praktycznie od samego początku utrzymując kilkupunktową przewagę. Cretu starał się przemówić do swoich zawodników, ale na niewiele się to zdało i mistrzowie olimpijscy doprowadzili do wyrównania. Trzeci set był bardzo wyrównany. Słoweńcy nie pozwolili już odjechać rywalom, pamiętając co wydarzyło się w poprzedniej partii. Podopieczni Gianiego z kolei poczuli, że mogą wygrać po raz pierwszy na Memoriale Wagnera. Kiedy Stephen Boyer popisał się asem serwisowym i wyprowadził drużynę na prowadzenie 21:19, wściekły Cretu poprosił o czas, nie poznając swoich podopiecznych. Chwilę później jednak tym samym popisał się Rok Możić i Słoweńcy odzyskali nadzieję. Końcówka rozstrzygała się jednak właśnie na zagrywce, bo po kolejny asie Timothée'ego Carle Francja miałą piłkę meczową. I tej szansy już nie wypuścili z rąk, wygrywając 25:22. Trener Rywalek wieszczy przyszłość Polek. "To ich przeznaczenie" Niesamowita atmosfera w kadrze Francji To, co rzucało się w oczy, to znakomita atmosfera w kadrze Francji. Po niemal każdej udanej akcji cały kwadrat dla rezerwowych świętował. Dlatego, kiedy po znakomitej akcji w obronie i ataku z sytuacyjnej piłki Carle, wyszli na prowadzenie 6:2, rezerwowi wpadli na boisku, ciesząc się razem z kolegami. I nakręcali się z każdym kolejnym punktem. Przy ogromnym aplauzie publiczności zyskiwali coraz większą przewagę. Przy wyniku 17:12 Cretu ponownie wziął czas, bo uciekało mu nie tylko zwycięstwo w tym meczu, ale i w całym turnieju. Słoweńcy mieli kłopoty z przyjęciem i ze skończeniem ataku, co tylko napędzało grę mistrzów olimpijskich. Kiedy w ataku z prawego skrzydła Boyer zaatakował po ciasnym skosie, dając Francuzom prowadzenie 21:16, chyba już nikt nie miał wątpliwości, że mistrzowie olimpijscy pokonają Słoweńców. I tak też się stało, bo czwartą partię podopieczni Andrei Gianiego wygrali 25:20, a całe spotkanie 3:1. Słowenia - Francja 1:3 (25:16, 19:25, 22:25, 20:25) Kuriozalne sceny na Memoriale Wagnera. Grbić nie wiedział, jak zareagować