Ta sytuacja jest wielkim chichotem losu, wszak to właśnie Mateusz Poręba miał być tym zawodnikiem, który na wypadek kontuzji jednego z kolegów jest w pełnej gotowości, aby wskoczyć do turniejowej kadry "Biało-Czerwonych". Od początku mistrzostw trenował razem z drużyną, wykonywał wiele bardzo cennej pracy, m.in. w niektórych sytuacjach także odciążając trójkę środkowych (Norbert Huber, Jakub Kochanowski i Karol Kłos) przed ich nadmiernych eksploatowaniem. Paskudne rozcięcie u Mateusza Poręby. "Chłopaki widzieli, że można było zajrzeć, co jest w środku" Za swoje zaangażowanie zbierał bardzo pochlebne opinie, ale licho niestety nie śpi. 24-latek przekonał się o tym dobitnie na własnej skórze, gdy nagle - w z pozoru niegroźnej sytuacji - opuścił parkiet i udał się w kierunku służb medycznych. Sanitariusze szybko zaczęli opatrywać siatkarzowi lewą dłoń, a jemu mina rzedła z każdą sekundą. Krew lała się z rany, a w pewnej chwili Poręba nawet jęknął z bólu, być może w chwili, gdy miejsce zostało polane wodą utlenioną. Pomoc ze strony medyków chwilę trwała, a kolejni nasi siatkarze, z nietęgą miną, przyglądali się temu, co tak naprawdę się stało. Nikola Grbić w pierwszym meldunku poinformował dziennikarzy, że środkowy niestety wraca do domu, a dopiero rezonans magnetyczny odpowie na pytanie, jak poważna jest to kontuzja. Dzisiaj o kontuzję kolegi z zespołu zapytani zostali koledzy z reprezentacji. Grzegorz Łomacz poniekąd wykluczył, że doszło do czegoś poważnego, choć obraz, jaki rysował się z jego słów, nie był najprzyjemniejszy. Aleksander Śliwka o Mateuszu Porębie: Jesteśmy mu bardzo wdzięczni Dopytany przez dziennikarza Interii, czy wobec tego doszło do mocnego, dość głębokiego przecięcia, potwierdził. - Tak, miał bardzo mocno rozciętą skórę. Ja tego nie widziałem z bliska, ale chłopaki widzieli, że można było zajrzeć, co jest w środku - po tych słowach aż przeszły ciarki. Łomacz doprecyzował, że do kontuzji doszło podczas kontaktu z Bartoszem Kurkiem. - Przy ataku Bartka obaj zahaczyli się rękami nad siatką i w taki sposób doszło do rozcięcia. Swojemu koledze wyrazy wsparcia przekazał także Aleksander Śliwka, podkreślając jego ciężką pracę, jaką wykonywał dla dobra zespołu. Artur Gac, Bari