Polacy byli na musiku po tym, jak przegrali ze Słowenią pierwszą partię 23:25. Tym razem jednak ponadprzeciętnie nie funkcjonował nasz blok, ale najgorsze działo się na polu serwisowym. Nasi zawodnicy popełnili zatrważającą liczbę błędów, psując aż osiem zagrywek. Z taką statystyką trudno wygrać z rywalem pokroju Słowenii. Polscy siatkarze się zagotowali, gwizdy z trybun Podrażnienie Polacy nie najlepiej rozpoczęli drugą partię, a już po chwili na parkiecie konkretnie się zagotowało. Sędziowie zakończyli akcję orzeczeniem punktu dla Słowenii na 3:1, ale nasi zawodnicy bardzo żywiołowo, jakby bardzo pewni siebie, zasygnalizowali, że potrzebny jest challenge, które zmieni rezultat. Sędziowie sprawdzili przejście linii trzeciego metra i potrzymali decyzję, ale wtedy wielu naszych zawodników, a także Nikola Grbić, ruszyli do ofensywy. Najpierw zaczęli się burzyć do Ilarii Vagni, która pełniła obowiązku drugiego sędziego. I usilnie coś reklamowali. Z oglądu sytuacji wyglądało to tak, że Polacy liczyli, iż sędziowie zauważą coś innego na challenge'u. Akcja trwała na tyle długo, że trener Polaków zdołał się wycofać, a później jeszcze raz wrócił do pani arbiter. Sędzia przestał się ceregielić. Żółta kartka dla Hubera Z bliska, z wysokości trybuny dla mediów, widać było, ile energii ta sytuacja kosztowała "Biało-Czerwonych". A w drugiej połowie drugiego seta sędzia już nie pozwolił zawodnikom na niesubordynację. Za protesty w wykonaniu Norberta Hubera, który kwestionował poprzednią akcję, pokazał Polakowi żółtą kartkę. Artur Gac, Rzym